Jeszcze dziś rano nie wiedziałam nic o istnieniu Smutnej Góry. Plan zakładał pętelkę wokół Zbiornika Imielińskiego. Początek był zgodny z planem, a nawet zaskoczył mnie mile ciekawą architekturą górniczych dzielnic w Brzeszczach.
![jeden z typowych domów górniczych w Brzeszczach]()
![machina piekielna]()
Drobne niedogodności typu przesmyczenie mnie przez Dzipsa terenem lub zamknięcie odcinka drogi, wydawały się tylko urozmaicającymi wypad niespodziankami.
![most ukradli, została tylko kładka]()
Główne atrakcje zaczęły się w okolicach Zbiornika Imielińskiego. Dżips się zbiesił, zaczął mnie prowadzić w kółko, albo wyprowadzał w miejsce, gdzie wszelkie drogi się kończą. Za którymś razem ustawiłam mu jako cel Jaworzno, ale on miał swoje zdanie i doprowadził mnie pod Bramę Tysiąclecia. Na początku nawet się ucieszyłam, bo jej symbolika zdała się mówić „oko Opatrzności czuwa nad zbłąkanymi bikerami”. Cóż, może i nad kimś czuwa, ale z pewnością nie nade mną.
![Brama Tysiąclecia na Smutnej Górze]()
Już w domu sprawdziłam, o co tu naprawdę chodziło. Otóż jesienią 1831 roku wybuchła w Chełmie epidemia cholery, która pochłonęła 218 ofiar. Ze względu na ochronę wody w studniach w gminie, umarłych nie grzebano na miejscowym cmentarzu, lecz wywożono w skrzyni z otwieranym dnem i grzebano w piaskach wschodniego zbocza wzgórza Chełm, będącego własnością kościelną. Po tragicznych wydarzeniach otrzymało nową nazwę Smutna Góra. Na szczycie wystawiono Bramę Tysiąclecia.
![widok ze Smutnej Góry]()
Ze Smutnej Góry w stronę Chełma Śląskiego prowadzi polna droga. To, co na niej przeżyłam, prześladować mnie będzie w koszmarnych snach. Widziałam, i owszem, błoto, ale nie sądziłam, że zapadnę się w nie niemal po osie. Nie było mowy nawet o prowadzeniu oblepionego gliną roweru. Koła przestały się kręcić. Z trudem wyciągałam z błota nogę, robiłam maleńki krok i przestawiałam rower. W końcu trafiłam na koleinę tak głęboką, że wolałam nie ryzykować. Zaczęłam odwrót.
![błotna masakra]()
Po dotarciu na odrobinę suchszy teren desperacko usiłowałam usunąć choć część paskudnej mazi. Wreszcie koła zaczęły się kręcić. Początkowo na przełaj, przez łąki, później wyłożoną płytami drogą, kierowałam się w stronę jeziora. Nie udało mi się dotrzeć na jego brzeg. Droga znów stała się błotnista, a nieszczęsny Kellysek przylepiał się do niej. Poddałam się.
![zjazd do Zbiornika Imielińskiego]()
Powrót oblepionym błotem rowerem był trudny. Co kilka kilometrów zatrzymywałam się i wydłubywałam kolejne warstwy gliny tkwiące pomiędzy oponą a błotnikami. Kellysek rzęził, stawiał opór i obawiałam się czy zdoła dowieźć mnie do domu.
![na rynku w Bieruniu]()
![kopalnia w Brzeszczach]()
Czas jazdy wydłużył się ponad plan, słońce zaszło a temperatura zaczęła gwałtownie spadać. Do domu dotarłam brudna, głodna i zmarznięta, ale szczęśliwa, że udało mi się wykręcić pierwszą setkę w tym roku :-)
![koniec dnia]()
Więcej na błotna masakra na Smutnej Górze

jeden z typowych domów górniczych w Brzeszczach© niradhara

machina piekielna© niradhara
Drobne niedogodności typu przesmyczenie mnie przez Dzipsa terenem lub zamknięcie odcinka drogi, wydawały się tylko urozmaicającymi wypad niespodziankami.

most ukradli, została tylko kładka© niradhara
Główne atrakcje zaczęły się w okolicach Zbiornika Imielińskiego. Dżips się zbiesił, zaczął mnie prowadzić w kółko, albo wyprowadzał w miejsce, gdzie wszelkie drogi się kończą. Za którymś razem ustawiłam mu jako cel Jaworzno, ale on miał swoje zdanie i doprowadził mnie pod Bramę Tysiąclecia. Na początku nawet się ucieszyłam, bo jej symbolika zdała się mówić „oko Opatrzności czuwa nad zbłąkanymi bikerami”. Cóż, może i nad kimś czuwa, ale z pewnością nie nade mną.

Brama Tysiąclecia na Smutnej Górze© niradhara
Już w domu sprawdziłam, o co tu naprawdę chodziło. Otóż jesienią 1831 roku wybuchła w Chełmie epidemia cholery, która pochłonęła 218 ofiar. Ze względu na ochronę wody w studniach w gminie, umarłych nie grzebano na miejscowym cmentarzu, lecz wywożono w skrzyni z otwieranym dnem i grzebano w piaskach wschodniego zbocza wzgórza Chełm, będącego własnością kościelną. Po tragicznych wydarzeniach otrzymało nową nazwę Smutna Góra. Na szczycie wystawiono Bramę Tysiąclecia.

widok ze Smutnej Góry© niradhara
Ze Smutnej Góry w stronę Chełma Śląskiego prowadzi polna droga. To, co na niej przeżyłam, prześladować mnie będzie w koszmarnych snach. Widziałam, i owszem, błoto, ale nie sądziłam, że zapadnę się w nie niemal po osie. Nie było mowy nawet o prowadzeniu oblepionego gliną roweru. Koła przestały się kręcić. Z trudem wyciągałam z błota nogę, robiłam maleńki krok i przestawiałam rower. W końcu trafiłam na koleinę tak głęboką, że wolałam nie ryzykować. Zaczęłam odwrót.

błotna masakra© niradhara
Po dotarciu na odrobinę suchszy teren desperacko usiłowałam usunąć choć część paskudnej mazi. Wreszcie koła zaczęły się kręcić. Początkowo na przełaj, przez łąki, później wyłożoną płytami drogą, kierowałam się w stronę jeziora. Nie udało mi się dotrzeć na jego brzeg. Droga znów stała się błotnista, a nieszczęsny Kellysek przylepiał się do niej. Poddałam się.

zjazd do Zbiornika Imielińskiego© niradhara
Powrót oblepionym błotem rowerem był trudny. Co kilka kilometrów zatrzymywałam się i wydłubywałam kolejne warstwy gliny tkwiące pomiędzy oponą a błotnikami. Kellysek rzęził, stawiał opór i obawiałam się czy zdoła dowieźć mnie do domu.

na rynku w Bieruniu© niradhara

kopalnia w Brzeszczach© niradhara
Czas jazdy wydłużył się ponad plan, słońce zaszło a temperatura zaczęła gwałtownie spadać. Do domu dotarłam brudna, głodna i zmarznięta, ale szczęśliwa, że udało mi się wykręcić pierwszą setkę w tym roku :-)

koniec dnia© niradhara
Więcej na błotna masakra na Smutnej Górze