...ta pogoda, wolałem kiedy było na minusie. A tak przyszła temperatura w okolicach zera i śniegowi się zmiękło. A wczoraj jeszcze rześko padał. Zapakowałem się jeszcze wczoraj na te trzy dni w Zegrzu i jako ten wielbłąd, z dużym plecakiem zaiwaniałem przez miasto, gdzie na mój widok staruszki pady w przydrożne zaspy robiły. Jednakże motyw przewodni dzisiejszego dnia to wykopyrtka pewnego programu, któren wziął się i zwyczajnie wyjebał w pracy. Wyszło na to, że nie pojechałem jednak do tego Zegrza - bo całe goovno które wprowadzałem przez 4 dni, szlag trafił. I tak zostałem. Po robocie jechałem z piaskiem w oczach - nie tym z ulicy, jeno od lampienia się w ten yeah-bunny program i kolejnego monotonnego wpisywania miliona danych (na emeryturze będę zajebi-fikowanym statystykiem). Plus tego "jedynytaki", że rower ode mnie nie odpocznie. No i ciekawie pewnie rano będzie, bo śnieg ma padać. No - teraz to chyba prawie pewny jestem, że nie lubię "zerowej" tempyrytyry.
Aha, Walerianki (czy jakoś tak) - są dzisiaj?
No to macie muzyczkę liryczną, dla odmiany. Bo mój dzisiejszy wpis nie licuje z tym klimatem. Już przed Bożym Narodzeniem pisałem o mieszanych uczuciach ;)
Więcej na Menda jedna...
Aha, Walerianki (czy jakoś tak) - są dzisiaj?
No to macie muzyczkę liryczną, dla odmiany. Bo mój dzisiejszy wpis nie licuje z tym klimatem. Już przed Bożym Narodzeniem pisałem o mieszanych uczuciach ;)
Więcej na Menda jedna...