Rewelacyjny dzień! Wstaję przed 7:00, wyjeżdżam na spotkanie z przyjaciółką, później po wpis na uczelnię. Powrót do domu przez Al. Bohaterów Monte Cassino. Po zorganizowaniu się, zaplanowaniu trasy wyjeżdżam na poranną wycieczkę rowerową poza miasto. O 11:00 wyruszam. Trasa wiedzie przez: Bohaterów M. Cassino, Sobieskiego, II Aleję NMP, Plac Daszyńskiego, ul. Mirowską, Faradaya, Hallera, Koksownia, Berger, Srocko, Brzyszów, Kusięta i Olsztyn. Cieszę się, że wykorzystałem wolny dzień, znakomitą 30-stopniowa pogodę na wycieczkę rowerową. Brakowało tylko muzyki i dokuczały czasem owady, oprócz tego było idealnie. Trasa jak najbardziej przeze mnie lubiana, choć dużo dalsza. Przybywam na 12:20, kilka chwil odpoczynku w Olsztynie, posiłek, zdjęcie, telefon do znajomego, jednak musiałem się spieszyć ze względu na spotkanie o 14:00. Nastrój dopisywał! Stawiam więc na dobre tempo w czasie powrotu. Trasa taka sama. Przed 14:00 znów do miasta, po godzinie powrót na Stradom. Widząc tak świetną pogodę i pełnię dnia byłoby błędem jeszcze gdzieś nie wyruszyć. Nastrój doskonały, nawet zmęczenie nie dawało się we znaki widząc taki dzień. Tym razem nie byłem zdecydowany gdzie pojechać. Wyruszam po 16:00 ul. Jagiellońską, odbijam na Błeszno, Bohaterów Katynia (stamtąd piękny widok na panoramę podmiejską i widok na Zamek w Olsztynie) - aż trudno uwierzyć w takie widoki na terenie Cz-wy, dalej już Wrzosowa i AUCHAN. Postanowiłem tam pojechać, bo zapomniałem wody. Małe zakupy, dalej przejazd z Auchan, DK1, wjazd do Częstochowy i skręt na Bugajską, Kręciwilk ścieżka rowerowa - tutaj po dojeździe do jej końca postanowiłem zawrócić i jeszcze raz tak dla pełnej rekreacji. Słońce grzało. Po zjeździe ze ścieżki odbijam na Kusięta (tam przekraczam 100km), dojeżdżam do Olsztyna, gdzie przycisnęło mnie głodem, więc trzeba było się posilić. Odpoczynek na Rynku w Olsztynie, telefony i rozmyślanie o trasie powrotnej. Obieram tą z popołudnia, przejazd: Kusięta - Brzyszów, Srocko - Berger, Góra Ossona, Koksownia, Hallera, Faradaya, Mirowska, Pl. Daszyńskiego, Wolności, wydłużam kurs o Al. Niepodległości, Raków i Jesienną, Błeszno, Jagiellońska - dojazd na Stradom. Po kilku minutach jadę jeszcze ul. Jagiellońską (tutaj pada rekord życiowy kilometrów) załatwić kilka spraw i do KFC, powrót najkrótszą możliwą trasą - zmęczenie całkowicie już dawało się we znaki, a rozmysł o jutrzejszym dniu było "dobitką". Dojeżdżam wyczerpany, zajechany niesamowicie. Rekord życiowy po raz drugi w tym miesiącu pobity. 6 setka w tym sezonie rowerowym!
Więcej na Podmiejskie wyprawy rowerowe
Więcej na Podmiejskie wyprawy rowerowe