Weekend był aktywny. W sobotę późno poszliśmy spać, w niedzielę wstaliśmy o ósmej, by się zebrać i sprawdzić, czy hipopotamy chodzą w pionie. Na ściankę wspinaczkową. Okazuje się, że owszem, chodzą, nawet sprawnie i zgrabnie, więc będą chodzić dalej. Wieczorem była okazja, więc była impreza, a rano zbudziłem się tak cholernie niewyspany, że nie wiedziałem, jak się nazywam. I za to właśnie lubię rower - potrafi mnie nawet z takiego stanu doprowadzić do równowagi i rozbudzenia.
Pobiłem rekord miesięcznego przebiegu z lutego 2010. Trudno nie było (niecałe 100km wtedy przejechałem), ale sukces to sukces. Zobaczymy, co na to marzec.
Więcej na Poranek-zas(p/r)anek
Pobiłem rekord miesięcznego przebiegu z lutego 2010. Trudno nie było (niecałe 100km wtedy przejechałem), ale sukces to sukces. Zobaczymy, co na to marzec.
Więcej na Poranek-zas(p/r)anek