Przebudziłem się dziś ok 9 rano, odczuwałem jeszcze zmęczenie po wczorajszym zdobywaniu Śnieżki, jednak gdy spojrzałem za okno i zobaczyłem przepiękne błękitne niebo wiedziałem, że grzechem było by nie wyjść na rower. Tak więc szybko się myję, jem śniadanko, szykuję rower, i przed godziną 11 wyruszam z domku. Tym razem towarzyszy mi tata (nawet długo nie musiałem go namawiać, sam wyszedł z inicjatywą - co bardzo mi się podoba!).
Ruszamy spokojnym tempem przez Luboń w kierunku Puszczykówka. Tam robimy sobie małą przerwę na batonika i łyka wody. Poniżej fotka z miejscowej stacji:
Dalej przez centrum Puszczykówka jedziemy w stronę Wirów...
...przez które przejeżdżamy dość wolnym tempem - tata miał problemy z przerzutką, jednak po krótkim czasie udaje nam się ją naprawić. Przez Komorniki docieramy do Gołusek, gdzie wstępujemy do wuja na gorącą herbatkę. Po krótkiej rozmowie ruszamy dalej. Przed wyjazdem jednak robię fotkę małej kuzynce - rośnie nam młode pokolenie cyklistów! :) Tutaj akurat z hulajnogą, jednak równie mocno lubi rower :)
W Plewiskach rozdzielam się z tatą, on wraca spokojnie do domu, ja jadę jeszcze troszkę pokręcić. Kieruję się Hetmańską w stronę Malty. Po drodze da się zauważyć, że Poznaniacy w końcu cieszą się zawitaniem wiosny. Gdy dojechałem nad jezioro maltańskie, moje obawy się spełniły - "ludziów jak mrówków", slalom gigant jest niczym w porównaniu z tą jazdą pomiędzy przechodniami. Robię tam tylko jedno kółko, piesi z powodzeniem utrudniają jazdę tam na dłuższą metę. Pomalutku zacząłem odczuwać głód, więc postanowiłem na spokojnie kierować się w stronę domu. Przed wyruszeniem robię fotkę jeziora Maltańskiego.
Podsumowując - dziękuję tacie za wspólną jazdę. Brawo dla Niego za dystans - 47km pierwszy raz po zimie, to całkiem dobry wynik! :) Mam nadzieję, że wiosna już na dobre u nas zawita i że takich wyjazdów będzie tylko więcej i więcej... :)
Więcej na Wiosna, ach to Ty...
Ruszamy spokojnym tempem przez Luboń w kierunku Puszczykówka. Tam robimy sobie małą przerwę na batonika i łyka wody. Poniżej fotka z miejscowej stacji:
Dalej przez centrum Puszczykówka jedziemy w stronę Wirów...
...przez które przejeżdżamy dość wolnym tempem - tata miał problemy z przerzutką, jednak po krótkim czasie udaje nam się ją naprawić. Przez Komorniki docieramy do Gołusek, gdzie wstępujemy do wuja na gorącą herbatkę. Po krótkiej rozmowie ruszamy dalej. Przed wyjazdem jednak robię fotkę małej kuzynce - rośnie nam młode pokolenie cyklistów! :) Tutaj akurat z hulajnogą, jednak równie mocno lubi rower :)
W Plewiskach rozdzielam się z tatą, on wraca spokojnie do domu, ja jadę jeszcze troszkę pokręcić. Kieruję się Hetmańską w stronę Malty. Po drodze da się zauważyć, że Poznaniacy w końcu cieszą się zawitaniem wiosny. Gdy dojechałem nad jezioro maltańskie, moje obawy się spełniły - "ludziów jak mrówków", slalom gigant jest niczym w porównaniu z tą jazdą pomiędzy przechodniami. Robię tam tylko jedno kółko, piesi z powodzeniem utrudniają jazdę tam na dłuższą metę. Pomalutku zacząłem odczuwać głód, więc postanowiłem na spokojnie kierować się w stronę domu. Przed wyruszeniem robię fotkę jeziora Maltańskiego.
Podsumowując - dziękuję tacie za wspólną jazdę. Brawo dla Niego za dystans - 47km pierwszy raz po zimie, to całkiem dobry wynik! :) Mam nadzieję, że wiosna już na dobre u nas zawita i że takich wyjazdów będzie tylko więcej i więcej... :)
Więcej na Wiosna, ach to Ty...