Miało padać, a nie padało. Trzymałem się blisko Wawy, bez jakiegoś konkretnego planu. Gdybym wiedział, że pogoda będzie super, pojechałby pewnie gdzieś dalej.
Na koniec podskoczyłem na UW do siostry, która przywiozła mi z Pru pulsometr Sigmy. Ten nigdy mnie nie zawiódł. Później jeszcze na lody do Limoni Canteri na rogu Niepodległości i Różanej, niedaleko Metra Racławicka. Lodziarnie prowadzi pewien kolarz z Tarczyna i podają iście kolarskie lody o wielce oryginalnych smakach. Do tej pory próbowałem, marchewkowych, piwnych, koperkowych, mascarpone i bardziej zwyczajnych zabajone i truskawkowych. Podobno Polacy nie jedzą lodów w zimę i nie lubią tych dziwnych smaków. Szkoda. Gorąco polecam to miejsce. Prawdziwe włoskie lody z naturalnych składników, przyrządzane na miejscu. PYCHA! I serio, nie tuczą! Może mascarpone, czy zabajone tak, ale sorbety, czy nawet te na bazie śmietanki, to na pewno mniejszy grzech niż baton.
Przy okazji, zupełnym przypadkiem, pękła pierwsza seteczka w sezonie. Samopoczucie super. Szkoda, że zima wraca :(
Więcej na Stare śmieci
Na koniec podskoczyłem na UW do siostry, która przywiozła mi z Pru pulsometr Sigmy. Ten nigdy mnie nie zawiódł. Później jeszcze na lody do Limoni Canteri na rogu Niepodległości i Różanej, niedaleko Metra Racławicka. Lodziarnie prowadzi pewien kolarz z Tarczyna i podają iście kolarskie lody o wielce oryginalnych smakach. Do tej pory próbowałem, marchewkowych, piwnych, koperkowych, mascarpone i bardziej zwyczajnych zabajone i truskawkowych. Podobno Polacy nie jedzą lodów w zimę i nie lubią tych dziwnych smaków. Szkoda. Gorąco polecam to miejsce. Prawdziwe włoskie lody z naturalnych składników, przyrządzane na miejscu. PYCHA! I serio, nie tuczą! Może mascarpone, czy zabajone tak, ale sorbety, czy nawet te na bazie śmietanki, to na pewno mniejszy grzech niż baton.
Przy okazji, zupełnym przypadkiem, pękła pierwsza seteczka w sezonie. Samopoczucie super. Szkoda, że zima wraca :(
Więcej na Stare śmieci