Quantcast
Viewing all articles
Browse latest Browse all 9517

11.02.2013 - 130,74 km, od 3,3C do -8,0C, dzień słonecznie, wilgotno, noc sucho i mroźno

Kontynuacja po obiedzie, 50 km rozgrzewka stacjonarny przed śniadaniem + 69,40 km do obiadu + 130,74 km po obiedzie. 250,14 km misja zaliczona. Wreszcie udało mi się wzorowo wykorzystać wolny dzień.

Dzień składający się z tylu wrażeń, że mam wrażenie, że minęły 3, albo 5 dni. Momentami adrenalina sięgała zenitu. Generalnie od początku czyli świtu do końca czyli prawie północy warunki do jazdy stawały się z każdą godziną lepsze. Znowu awarie licznika jadę, jadę i nagle 0. Zwłaszcza w szybkich momentach i zepsuło mi to najlepszy moment na Podlipiu. Udało się tylko 60 km/h i to krótki moment musiałem od razu hamować. Tym razem podejrzewam, że winowajcą nie są lampki tylko... rdzewiejące styki, bo poruszanie pomagało, a jak się zmieniało opcje to znowu przestawał działać. W końcu przez większość czasu jechałem nie zmieniając opcji bo bałem się, że przestanie działać. Po prostu wykończę każdy sprzęt. W tylnej lampce B'twina poszła jedna leda... Czy ktoś ma może Holuxa 245? Czy to warto kupować czy to też się rozleci przy mojej jeździe? Już nie mam siły co wycieczka to jakaś awaria. Nie mogę sobie pozwolić na kupno licznika co miesiąc. Klocki hamulcowe załatwiłem na amen. Końcowe 40 km musiałem hamować nogami, bo już trzeszczały więc bałem się o obręcz, jutro wymiana klocków hamulcowych (wytrwały 2 tygodnie...)

Miałem zwolnić tempo i właściwie początkowo było wolne, ale druga pętla, jak zaczęła się noc tak mi się podobała, że adrenalina zrobiła swoje. Właściwie dopiero po 180tym km - czyli końcówka (nie licząc stacjonarki) nieco osłabło jej działanie.

Przed Podlipiem, a za Bukownem roboty drogowe, nabłocili i nasyfili tak, że po 1 km wyglądałem jak... No i zamarzła przednia przerzutka, nie szło jej zmienić. Było więc konieczne mycie, suszenie, więc po zrobieniu pętli wróciłem do domu, umyłem sprzęt pod prysznicem, wysuszyłem, nasmarowałem, założyłem drugą warstwę na nogi, uzupełniłem zapasy węgli, wziąłem aparat, podsuszyłem rzeczy i ruszyłem dalej. Wjazd na górę piaskową - WOW! Wczołganie...

A z incydentów to tak jeden gość włączając się do ruchu minibusem z lewego pobocza przepuścił auto i niemal staranował mnie, facet patrzył się w lewe lusterko ruszając lewo, miałem ochotę mu przywalić pięścią w karoserię. Zero jakiejkolwiek reakcji, właściwie to zabiłby mnie pewnie gdybym nie wyhamował. Bydlak! Zastanawiam się nad kupnem broni i będę po prostu strzelał do takich debilów - może wtedy się obudzi.

Drugi incydent zdarzył się pod domem wracając z pierwszej pętli gość w BMW tak się zagapił w lusterku wstecznym na moje lampy, że wjechałby w przechodniów po prostu nie zauważył, że nie jedzie po ulicy tylko wjeżdża na pobocze prosto w ludzi - nie wiem jak to skomentować, po prostu brak słów. Co jest z tymi ludźmi? To jakaś sensacja oświetlony rowerzysta? Niektórzy się zachowują jakby zobaczyli UFO.

Zadowolony pod koniec z sukcesu pojechałem sobie na pełnej mocy (bo normalnie jeżdżę na minimum). Oczywiście jak tylko się ktoś pojawia to redukuję do minimum. 3200 lumenów wygląda nocą jak dzień. Na jednym odcinku przełączałem latarkę Trustfire, no i wiadomo trzeba przeskoczyć po trybach, migocący, 100%, 70%, 50% i jak tylko to zrobiłem auto z naprzeciwka mruga mi długimi. Boże co za ludzie, czy wszyscy myślą, że cokolwiek rowerzysta robi to na złość innym?

Ale nie brakowało też pozytywnych incydentów, np. pomogłem trafić ruskiemu kierowcy tira pod euroterminal, ale najśmieszniejsze jest, że on do mnie po rosyjsku i go w sumie zrozumiałem, ale ja instynktownie do niego po angielsku. Nawet nie wiem czy mnie zrozumiał i sam się dziwie dlaczego powiedziałem po angielsku. Pojechałem tą samą trasą pełen obaw bo wiem, że końcówka jest nafaszerowana gigantycznymi dziurami i pewnie cała oblodzona. Tak też było więc spokojnie i mega ostrożnie 1 km z szybkością 10 km/h. Lodowisko pełne kolein i dziur to bardzo niebezpieczna mieszanka.

I ogólnie było mega ciekawie i atrakcyjnie. Nie pamiętam takiej ilości adrenaliny i zadowolenia.

W dzień słoneczko i ten zachód słońca, miodzio, pomyślałem sobie, że moje życzenie o wiośnie właśnie się spełnia. W tych zimowych ciuchach miałem wrażenie, że jest 25C. W nocy z powodu licznika nie bawiłem się zmianą opcji, pod sam koniec sprawdziłem i było -8,0C nawet nie zauważyłem, wciąż było mi ciepło po prostu szok. No i drogi suche! Hurra!

Trasa rysowana na sztukę bo wiele pętli i nie jestem pewien czy coś nie pochrzaniłem. Powinno sporo brakować bo licznik wyłączył mi się kilkadziesiąt razy.

Właściwie powinienem zaliczyć całość jako jedną wycieczkę czyli 200 km, bo przerwa na obiad to żadna przerwa.

[url=][/url]

- - - FOTKI - - -

Image may be NSFW.
Clik here to view.


Uwielbiam zachody, tu zaraz przed biciem rekordu vmax pod koniec Podlipia.

Image may be NSFW.
Clik here to view.


Niestety nie udało mi się przetestować potencjału Podlipia ze względu na awarie licznika. Te 60 km/h było w słabszym momencie.

Image may be NSFW.
Clik here to view.


Kolejny zachód w Sławkowie.

Image may be NSFW.
Clik here to view.


Po ok 70 km rower trzeba było myć żeby wyruszyć dalej...

Image may be NSFW.
Clik here to view.


Istna zgroza, lód + dziury + koleiny, wszystko ukryte oczywiście.

Image may be NSFW.
Clik here to view.


Ale cieplutko. :D

Super wycieczka, super, aż czuję już przedsmak tych cieplutkich wiosennych nocy...

Więcej na 11.02.2013 - 130,74 km, od 3,3C do -8,0C, dzień słonecznie, wilgotno, noc sucho i mroźno

Viewing all articles
Browse latest Browse all 9517

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra