Stróże - Wilczyska - Bobowa - Gromnik - Tuchów (i jeszcze troszkę) - Wilczyska - Korzenna
Chciałem zrobić setkę, wczoraj nawet trasę zaplanowałem. Miało być jednak słonecznie - nie było... Ale i tak wybrałem się na rower.
Pierwsze problemy pojawiły się, gdy trzeba było dotrzeć do przejezdnych dróg. Kilometr na piechotę w lodowo-wodnym błotku. Buty MTB były pomocne, ale i tak przemokły (co mnie nie dziwi). Jednak zaskoczony byłem skutecznością zimowych ochraniaczy: mimo mocnej wilgoci nie było mi zimno w stopy.
Asfalty mokre, kurtka z "ass saverem" pozwoliła jechać w miarę komfortowych warunkach. Wybrałem trasę na Gromnik. Za Bobową mocny wiatr wysuszył asfalty - można było wysuszyć tyłek.
Jechało się dobrze, więc zawędrowałem do Tuchowa (pierwszy raz na rowerze, północ rzadziej wybieram) - tam duże ilości wody, topiący się śnieg zasilał potoki lejące się ulicami, tyle było z wcześniejszego suszenia...
Za Tuchowem nieco lepiej, wyjechałem na jakąś górkę - zobaczyłem czarne chmury, śnieżyca o takiej porze roku nie byłaby zaskoczeniem - zawróciłem więc.
Mocno wiało, wymęczył mnie ten wiatr. Czasami z górki 20km/h to było coś. W Gromniku nakupiłem prowiantu (brakło energii). Wiedziałem, że wykręcę około 75km, jednak chciałem zrobić tą setkę jak planowałem wczoraj - wybrałem się jeszcze do Korzennej, kręciłem na spokojnie aby dojechać :)
Ostatnie 15km to chłód, Słońce zachodziło - wilgoć w butach dała o sobie znać.
Podsumowując: cieszę się, że udało mi się jednak tę setkę wykręcić mimo gorszych warunków. Wiatr chyba nigdy mnie tak nie wymęczył - dobra, nie zwalam na wiatr, wiem że forma po zimie słaba... :)
Poniżej kilka słabych zdjęć wybranych z wielu jeszcze gorszych - nie zabrałem aparatu, bo słońca nie było: szaro, buro wszędzie :)
![Nad Tuchowem]()
![Ciemne chmury wymówką do tego aby zawrócić]()
![Słoneczko idzie spać, robi się zimno :)]()
Więcej na Wiosno, przybywaj! Pierwsza setka
Chciałem zrobić setkę, wczoraj nawet trasę zaplanowałem. Miało być jednak słonecznie - nie było... Ale i tak wybrałem się na rower.
Pierwsze problemy pojawiły się, gdy trzeba było dotrzeć do przejezdnych dróg. Kilometr na piechotę w lodowo-wodnym błotku. Buty MTB były pomocne, ale i tak przemokły (co mnie nie dziwi). Jednak zaskoczony byłem skutecznością zimowych ochraniaczy: mimo mocnej wilgoci nie było mi zimno w stopy.
Asfalty mokre, kurtka z "ass saverem" pozwoliła jechać w miarę komfortowych warunkach. Wybrałem trasę na Gromnik. Za Bobową mocny wiatr wysuszył asfalty - można było wysuszyć tyłek.
Jechało się dobrze, więc zawędrowałem do Tuchowa (pierwszy raz na rowerze, północ rzadziej wybieram) - tam duże ilości wody, topiący się śnieg zasilał potoki lejące się ulicami, tyle było z wcześniejszego suszenia...
Za Tuchowem nieco lepiej, wyjechałem na jakąś górkę - zobaczyłem czarne chmury, śnieżyca o takiej porze roku nie byłaby zaskoczeniem - zawróciłem więc.
Mocno wiało, wymęczył mnie ten wiatr. Czasami z górki 20km/h to było coś. W Gromniku nakupiłem prowiantu (brakło energii). Wiedziałem, że wykręcę około 75km, jednak chciałem zrobić tą setkę jak planowałem wczoraj - wybrałem się jeszcze do Korzennej, kręciłem na spokojnie aby dojechać :)
Ostatnie 15km to chłód, Słońce zachodziło - wilgoć w butach dała o sobie znać.
Podsumowując: cieszę się, że udało mi się jednak tę setkę wykręcić mimo gorszych warunków. Wiatr chyba nigdy mnie tak nie wymęczył - dobra, nie zwalam na wiatr, wiem że forma po zimie słaba... :)
Poniżej kilka słabych zdjęć wybranych z wielu jeszcze gorszych - nie zabrałem aparatu, bo słońca nie było: szaro, buro wszędzie :)

Nad Tuchowem© Adriano88

Ciemne chmury wymówką do tego aby zawrócić© Adriano88

Słoneczko idzie spać, robi się zimno :)© Adriano88
Więcej na Wiosno, przybywaj! Pierwsza setka