Planowałem wykręcić 8000km, ale nieco kilometrów brakło - jednak rok uważam za rowerowo udany :)
Poniżej screen z moich kompletnych rocznych zapisów rowerowych (na BS pojawiłem się w kwietniu).
Widać, że z każdym miesiącem rozpędzałem się coraz bardziej, ale w środku roku napływ obowiązków sprawił, że czasu na kręcenie było znacznie mniej.
Najlepsze wycieczki? Każda wyprawa miała w sobie coś ciekawego, ale najlepiej zapamiętałem te:
○ 1. Setki dwie i pół, czyli obce kraje oraz dolina Popradu
248.75 km, prawie 10h samej jazdy, Słowacja - to było coś :)
Pamiętam jak w nocy zastanawiałem się nad tym, czy warto jechać - gdybym postanowił jednak sobie pospać, to bym się po prostu wyspał i tyle by z tego tylko było... :)
Na chwilę obecną to moja życiówka. Za rok chciałbym słowo "życiówka" postawić przy wycieczce którą dopiero opiszę na BS.
Nie ciągnie mnie do ścigania, nie ciągnie mnie również do ostrych schematycznych treningów - dla mnie rower ma być przyjemnością - tak po prostu lubię jeździć, pokonywać kolejne granice, które wcześniej były dla mnie nierealne.
Kolejna życiówka? 300, 350, 400 km? Kto tam wie :)
○ 2. Niedzielna Słowacja
Cytując samego siebie: "Fajnie jest tak po prostu wsiąść na rower i jechać w obce kraje :)"
Pierwszy raz pojechałem rowerem gdzieś dalej za granicę. Gdyby nie BS to raczej kręciłbym się dalej tylko gdzieś po okolicach. Dzięki BS zobaczyłem, że takie dalsze podróże to po prostu coś normalnego, coś, co dzieje się codziennie.
Lubię Słowackie tereny - w 2013 z pewnością tam wrócę i to nie raz.
○ 3. Karpacki Maraton Rowerowy - kryzysowo i usterkowo
Rywalizacja z innymi to nie jest powód dla którego jeżdżę, to raczej efekt uboczny :)
To zupełnie inna jazda, zupełnie inne emocje. Na trasie było ciężko, ale warto było.
Z wyniku też jestem zadowolony: 9 miejsce w kategorii A (na 19 osób), i 32 w open (100 osób). W 2013 roku z pewnością gdzieś wystartuje - nie dla wyników, ale dla samego udziału w czymś takim.
○ 4. Jeziorko i okoliczne górki
Nie trzeba setek kilometrów, fajne okolicę są tuż pod nosem. Klimkówka - lubię to miejsce. Góry, woda - do tego jeszcze ładna pogoda - nic więcej nie potrzeba, można jechać.
○ 5. Księżycówka, czyli setka nocą
Niby nic szczególnego, ale wyprawa zapadła w pamięć więc znajduje się w tym zestawieniu. Jeździło mi się wtedy tak dobrze, że gdyby nie brak prowiantu to pewnie miałbym życiówkę tutaj.
// ...no może lekko przesadziłem z tą życiówką :)
Lubię jazdę nocą - spokojnie na drogach, bez upałów. W dzień praca, a wieczorem można wsiąść na rower. Zainwestowałem w lepsze oświetlenie, w 2013 roku z pewnością nocnych kilometrów będzie więcej.
○ 6. Słowacja, przedgraniczne okolice
Pierwszy raz rowerem przekroczyłem granicę, pierwszy raz rowerem na Słowacji - dwa w jednym, spontanicznie, tak jest najlepiej :)
--------------------------------------------------
Cele na 2013 rok?
- 10 000 km - w tym roku nie udało się przejechać tyle ile chciałem, może w następnym się uda (10 tysięcy myślę jest całkiem realne)
- nowa życiówka - czyli minimum 300 km za jednym razem
- lepsze gospodarowanie czasem - aby na sport było więcej wolnego czasu :)
Więcej na 6868 kilometrów, czyli podsumowanie 2012 roku
Poniżej screen z moich kompletnych rocznych zapisów rowerowych (na BS pojawiłem się w kwietniu).
Widać, że z każdym miesiącem rozpędzałem się coraz bardziej, ale w środku roku napływ obowiązków sprawił, że czasu na kręcenie było znacznie mniej.
Najlepsze wycieczki? Każda wyprawa miała w sobie coś ciekawego, ale najlepiej zapamiętałem te:
○ 1. Setki dwie i pół, czyli obce kraje oraz dolina Popradu
Bardejov w lipcu© Adriano88
248.75 km, prawie 10h samej jazdy, Słowacja - to było coś :)
Słowackie drogi i krajobrazy - warto tam być :)© Adriano88
Pamiętam jak w nocy zastanawiałem się nad tym, czy warto jechać - gdybym postanowił jednak sobie pospać, to bym się po prostu wyspał i tyle by z tego tylko było... :)
Na chwilę obecną to moja życiówka. Za rok chciałbym słowo "życiówka" postawić przy wycieczce którą dopiero opiszę na BS.
Nie ciągnie mnie do ścigania, nie ciągnie mnie również do ostrych schematycznych treningów - dla mnie rower ma być przyjemnością - tak po prostu lubię jeździć, pokonywać kolejne granice, które wcześniej były dla mnie nierealne.
Kolejna życiówka? 300, 350, 400 km? Kto tam wie :)
○ 2. Niedzielna Słowacja
Cytując samego siebie: "Fajnie jest tak po prostu wsiąść na rower i jechać w obce kraje :)"
W stronę Słowacji© Adriano88
Pierwszy raz pojechałem rowerem gdzieś dalej za granicę. Gdyby nie BS to raczej kręciłbym się dalej tylko gdzieś po okolicach. Dzięki BS zobaczyłem, że takie dalsze podróże to po prostu coś normalnego, coś, co dzieje się codziennie.
Mgła, już po słowackiej stronie© Adriano88
Lubię Słowackie tereny - w 2013 z pewnością tam wrócę i to nie raz.
○ 3. Karpacki Maraton Rowerowy - kryzysowo i usterkowo
Rywalizacja z innymi to nie jest powód dla którego jeżdżę, to raczej efekt uboczny :)
To zupełnie inna jazda, zupełnie inne emocje. Na trasie było ciężko, ale warto było.
Z wyniku też jestem zadowolony: 9 miejsce w kategorii A (na 19 osób), i 32 w open (100 osób). W 2013 roku z pewnością gdzieś wystartuje - nie dla wyników, ale dla samego udziału w czymś takim.
○ 4. Jeziorko i okoliczne górki
Nie trzeba setek kilometrów, fajne okolicę są tuż pod nosem. Klimkówka - lubię to miejsce. Góry, woda - do tego jeszcze ładna pogoda - nic więcej nie potrzeba, można jechać.
○ 5. Księżycówka, czyli setka nocą
Niby nic szczególnego, ale wyprawa zapadła w pamięć więc znajduje się w tym zestawieniu. Jeździło mi się wtedy tak dobrze, że gdyby nie brak prowiantu to pewnie miałbym życiówkę tutaj.
// ...no może lekko przesadziłem z tą życiówką :)
Lubię jazdę nocą - spokojnie na drogach, bez upałów. W dzień praca, a wieczorem można wsiąść na rower. Zainwestowałem w lepsze oświetlenie, w 2013 roku z pewnością nocnych kilometrów będzie więcej.
○ 6. Słowacja, przedgraniczne okolice
Widok na Leluchów© Adriano88
Pierwszy raz rowerem przekroczyłem granicę, pierwszy raz rowerem na Słowacji - dwa w jednym, spontanicznie, tak jest najlepiej :)
--------------------------------------------------
Cele na 2013 rok?
- 10 000 km - w tym roku nie udało się przejechać tyle ile chciałem, może w następnym się uda (10 tysięcy myślę jest całkiem realne)
- nowa życiówka - czyli minimum 300 km za jednym razem
- lepsze gospodarowanie czasem - aby na sport było więcej wolnego czasu :)
Więcej na 6868 kilometrów, czyli podsumowanie 2012 roku