Quantcast
Channel: bikestats.pl | Wycieczki
Viewing all 9327 articles
Browse latest View live

Uzupełnienie km czerwiec 4

$
0
0
Chociaż troszkę uzupełnię km, kopiując z endomondo. Chociaż na endo też nie mam wszystkich jazd... :(
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)

Więcej na Uzupełnienie km czerwiec 4

Uzupełnienie km czerwiec 5

$
0
0
Chociaż troszkę uzupełnię km, kopiując z endomondo. Chociaż na endo też nie mam wszystkich jazd... :(
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających :)

Więcej na Uzupełnienie km czerwiec 5

Tczew i okolice

Dwie pętle

Moja pętla

Tczew-Czarlin

Takie tam.......

Moja pętla


Takie tam ..... :-)

Bałdowo i trochę po mieście

Małe giro po okolicy

Szosowa eskorta Jaworznickich Bikerów ;)

$
0
0
O szatańskim planie 3 tygodniowego tripu, a raczej wyprawy, po Bałkanach jaworznickich bikerów dowiedziałem się podczas wspólnego kręcenia do "stolicy górnictwa" , hehe to jest Jaworzna. Strasznie mnie to zaintrygowało, ba nawet chodził mi plan po głowie, żeby do nich dołączyć lecz niestety nie dostałbym tyle urlopu...Skoro nie udało się im towarzyszyć w całej wyprawie, postanowiłem chłopaków odprowadzić..choć kawałek :). HEhe jakoś sobie później o tym zapomniałem lecz z pomocą przyszedł K4r3l :). Dostał cynka od bikerów, kiedy wyjeżdżają i już byliśmy umówienie na wspólną eskortę do granicy Polski i Słowacji. Pierwotne prognozy pogody nie były najgorsze...pierwotne... Z chłopakami umówiliśmy się na 9-tą w Porąbce -hehe mieli lekki poślizg ale można im to wybaczyć :D.




Są i oni ;)


Wyglądali jak przystało na prawdziwych wyprawowców - powiewające białe-czerwone flagi i na maxa zapakowane rowery, które ważyły sobie konkretnie :). Tak więc zaczęliśmy eskortę po ostatnich, górskich kilometrach ojczyzny :). Jak wcześnie pisałem pierwotne prognozy były dobre, jednak troszkę się, mówiąc kolokwialnie, posrało - co chwile kropiło a jak nie to ...lało stąd też często trzeba było się chować przez deszczem. Mimo to atmosfera była genialna :). Hehe nawet miałem przyjemność przejechać się na Janusza wyprawowym bike'u ( od Żywca do Jeleśni ). Powiem tak: kurcze...lekko nie było :D. Czuło się każdy kilogram, a początkowo kierownicą miotało jak diabli ;). Dopiero po paru kilometrach człek się do tego przyzwyczaił :). Po wyjechaniu z Jeleśni peleton się troszkę rozdzielił - wiadomo, pojawiły się górki a z takim bagażem lajtowo nie ma. W międzyczasie dołączył do Nas kolejny jaworznicki biker - Lama.
On jednak już na szosie, hehe bez pakunków :). Na granicy przywitała Nas...ulewa. Tak więc w oczekiwaniu na bezdeszczową aurę, zrobiliśmy sobie ostatnią, wspólną sesję zdjęciową :D. Jak zawsze kupa śmiechu, bo z tymi chłopami nie da się inaczej :).
Jak tylko wyszło słońce pożegnaliśmy się i każdy ruszył w swoją stronę - chłopaki jechali w tą lepszą - cieplejszą i bardziej słoneczną :). My za to z Kubą pokręciliśmy z powrotem w stronę Korbielowa, Jeleśni.





I se pojechali na "wczasy" ;) 


K4rel pali gumę ;)  



No ale żeby nie było za nudno ( powrót tą samą trasa ) postanowiliśmy sobie troszkę urozmaicić trasę - odbiliśmy na Sopotnię Małą i Juszczynę zaliczając po drodze 2 fajne podjazdy szosowe :). Kuba jednak na zjazdach nie mógł się niestety nacieszyć prędkością - awaria tylnej piasty. Już w Porąbce ją zauważył ale stwierdził, że nie ma ..uja we wsi i trza chłopaków odprowadzić ;). Z racji, że aura nie była za pewna już więcej nie kombinowaliśmy - wybraliśmy wariant przez Żywiec, Rychwałd, Łękawicę i wiadomo...Kocierz :)
Hehe jeszcze w Żywcu, w okolicach szkoły rolniczej, zauważyliśmy pewne zgromadzenie na pobliskim torze jeździeckim. Okazało się, że akurat odbywają się jakieś zawody. Wiadomo - trza było zostać i poobserwować jak to dżokejki ( i konie wiadomo ) radzą sobie na torze ;).






Kocierz zdobyliśmy w deszczu... Na szczycie zrobiliśmy sobie krótką przerwę obserwując zdrowo nadziabane kobity, bawiące się zapewne na imprezie pracowniczej :D. Polew był niezły :D. Zjazd z racji ma mokry i zimny warun do za szybkich nie należał :/.
I tak oto niby z niczego wyszła piękna seteczka w jakże doborowym towarzystwie :)

P.S. Wiem, wiem trochę od tego czasu minęło...Miał być ten wpis po 3 tygodniach a jest po...5 miesiącach ;). Trza się w końcu ogarnąć i zakończyć te masakryczne opóźnienie :)





Więcej na Szosowa eskorta Jaworznickich Bikerów ;)

Miejski rozjazd po sobotniej seteczce.

$
0
0
W niedzielę po przyjeździe dostałem telefon od Dawida z propozycją krótkiej szoski, tak na w sam raz na rozjazd po sobotniej seteczce.  Oczywiście się zgodziłęm, wiadomo - rozjazd zawsze mile widziany :). Myślałem, że zrobimy jakie Goczałki ale Dawid nie miał za dużo czasu więc pokręciliśmy po okolicy tj. Jaworzu, okolicach Cygańskiego Lasu. Hehe nie obyło się oczywiście bez lansu na lotnisku :D. Nie będę się rozpisywał bo w zasadzie nie ma o czym :). Powiem tak: krótka, lajtowa przejażdżka po okolicy, bez napinki, dużo gadania czyli rasowy rowerowy chillout ;).

Skoro nie ma fotek to jest muzyka :).






Więcej na Miejski rozjazd po sobotniej seteczce.

Ursynów - Bemowo - Centrum - Ursynów

Przejażdżka

$
0
0
Po południu przejażdżka na chwilę do pracy na Puławską, potem na Kabaty i Wilanów.


Więcej na Przejażdżka

Góry SUDETY ZACHODNIE [4/7] - Singltrek pod Smrkem

$
0
0
Dzisiaj postanowiliśmy się przejechać w okolice Świeradowa-Zdrój poszaleć na singlach pod Smrkiem. Dojazd asfaltami przez północne zbocza Gór Izerskich. W jednym miejscu trafił się bardzo szybki zjazd, gdzie udało się bez pedałowania rozpędzić do 68 km/h i przy okazji potrącić jakiegoś nieostrożnego ptaka :/


Singtrek pod Smrkem w chwili obecnej oferuje ponad 80 kilometrów tras o czterech różnych stopniach trudności. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, począwszy od rodzin z dziećmi, aż po wprawnych i doświadczonych rowerzystów górskich. Wąskie ścieżki, biegnące rozległymi stokami masywu góry Smrek dadzą masę radości każdemu, kto z nich skorzysta. Więcej do poczytania tutaj: http://www.singltrekpodsmrkem.cz/pl/

Jazdę po singlach zaczęliśmy od Zajęcznika, którego przejechaliśmy w połowie, później singiel "Nad Czerniawą" i wjechaliśmy do Czech gdzie poruszaliśmy się po trasach Rapicky Okruch, Okolo Medence, Novomestska Strana. Single te stanowiły połowę tego co było do przejechania. Jazda po singlach dostarcza sporo frajdy, chociaż wg mnie trasy są trochę zbyt łatwe technicznie (nawet na trudnych nie było nic trudnego) i momentami brakuje trochę większych prędkości, ale mimo to podobało mi się.








Kilka widoczków napotkanych podczas jazdy po singlach.






Udało się także zmontować klip video z jazdy po singlach


Kolejnym celem dnia dzisiejszego miało być zdobycie góry Smrek, jednak ze względu na kończące się zapasy wody zmuszeni byliśmy zjechać do Świeradowa, a jak zobaczyliśmy ile zjechaliśmy to odechciało nam się wjeżdżania na Smreka :P


Po posileniu się w świeradowskim owadzie z kropkami, ruszyliśmy podjazdem asfaltowym w kierunku kwatery przez Rozdroże Izerskie i dalej czekał już nas długi zjazd szutrami wzdłuż potoku Mała Kamienna.


Fotorelacja Marcina - http://marcingt.bikestats.pl/1164265,Sudety-Zachodnie-2014-Dzien-47-SinglTrek-pod-Smrkem.html

Trasa na mapie:



Więcej na Góry SUDETY ZACHODNIE [4/7] - Singltrek pod Smrkem

Twierdza Poznań, część 1

$
0
0
Idąc śladem Twierdzy Kraków, postanowiłem w końcu zobaczyć jak wyglądają poznańskie fortyfikacje. Nie będę się raczej rozpisywał z informacjami o każdym z obiektów. Cała twierdza zwiera bowiem 18 fortów oraz szereg obiektów wspomagających. Całość jest rozlokowana w pierścieniu o średnicy 9,5 km. Forty mają przypisane wyłącznie numery, dlatego z góry założyłem, że nie będą się odznaczać niczym szczególnym.
Zacząłem od fortu Va. Dojazd jest prosty, do obiektu prowadzi droga. Na miejscu zastałem ludzi przebranych za pruskich żołnierzy oraz turystów. Nie chciałem przeszkadzać, bo mogli mieć jakąś inscenizację, a mnie się spieszyło, dlatego spróbowałem objechać fort i ruszyłem do numeru V. Niełatwo było się do niego dostać. Fort został wysadzony, rozebrany i częściowo zasypany. Pozostało po nim niewiele, ale sieć ścieżek łączy wszystkie ocalałe fragmenty, dzięki czemu można podziwiać rozmach tejże fortyfikacji.
Fort IVa jest niewielkim fortem, częściowo zniwelowanym. W jego murach można spotkać nietoperze, dlatego dostęp do wnętrza jest zablokowany masywnymi kratami. Przeszedłem się jeszcze ścieżkami po zrujnowanej części fortyfikacji, a potem ruszyłem w dalszą drogę. Najpierw po łące, potem ulicami, aż musiałem zawrócić kawał drogi, bo zatrzymała mnie zamknięta brama elektrociepłowni. Do fortu prowadzą zarośnięte ścieżki spod ogródków działkowych. Sam fort jest jedną, wielką ruiną objętą siecią ścieżek i otoczoną zwaliskami śmieci. Nie było łatwo się stamtąd wydostać, bo wlazłem w takie miejsce, że zawracać się nie chciało, więc spróbowałem znaleźć jakąś inną drogę. Wyszedłem z zarośli wielkich jak jakiś busz.
Na koniec wybrałem się do fortu IIIa. Po drodze jakiś stary pryk nieumiejący jeździć mnie otrąbił. Na drodze o dwóch pasach ruchu skręcałem w lewo, więc normalnie ustawiłem się na lewym pasie, gdy z naprzeciwka jechała kolumna aut, a blachosmród jechał prosto, lewym pasem, gdy prawy był caluśki wolny. Szkoda, że ruch szybko się udrożnił i zjechałem z tamtej drogi, bo chciałbym zobaczyć, jak ten warchoł plułby sobie w twarz za jazdę niezgodnie z przepisami.
Przez cmentarz dojechałem do zakładu kremacji, który mieści się w forcie IIIa. Właśnie dzięki prywatnym pieniądzom ten fort żyje i ma się nawet dobrze. Ciekawe, czy można odwiedzić ten obiekt poza szczególnymi okolicznościami. W drodze powrotnej zatrzymałem się na chwilę przy magazynie amunicji i schronie dla artylerzystów.
Było późno, dlatego nie pojechałem do fortu III, bo ten znajduje się na terenie zoo. Nie sądzę, aby odwiedzenie go było łatwe. Wybrałem się wzdłuż Jeziora Maltańskiego, aby upewnić się co do istnienia tam jakiejś drogi dla rowerów, bo nie byłem pewien, czy można jeździć tam na pewnym odcinku. Na sam koniec przejechałem się do Parku Cytadelowego. Chyba bez mapy nie uda mi się go ogarnąć w całości.

Więcej na Twierdza Poznań, część 1

Pierwszy raz bez siodła

$
0
0
Chciałem się dzisiaj wybrać gdzieś w teren. Pomyślałem, aby dojechać do Owińsk, a potem wrócić Cysterskim Szlakiem Rowerowym. Przed podróżą pojechałem po jakąś kanapkę i Oshee na drogę. Niestety sprzedawca bezmyślnie podgrzewa napoje pod lampą, więc wziąłem Powerade, który jako jedyny był w lodówce.
Ruszyłem na północ terenem, jak zawsze Nadwarciańskim Szlakiem Rowerowym. Jako że dziś piątek, to nie spotkałem zbyt wielu głupich rowerzystów. Jechało się dobrze, aż po ponad dziewięciu kilometrach jazdy usłyszałem trzask, brzdęk metalowych części uderzających o siebie i utratę siedziska. Zatrzymałem się, spojrzałem za siebie, a tam ciągnął się sznurek rowerowych elementów. Pozbierałem wszystko i zrozumiałem, że śruba mocująca siodło do sztycy nie wytrzymała po dwóch i pół roku służby. Nie mogłem nic zrobić. Zebrałem części, siodło włożyłem na bagażnik i zawróciłem w poszukiwaniu jakiegoś sklepu rowerowego. Było niestety po godz. 18, więc moje szanse na znalezienie czegokolwiek były znikome.
Jazda na stojąco jest bardzo męcząca, a do tego stopy zaczynały mnie boleć od punktowego nacisku. Dojechałem do jedynego oznaczonego sklepu rowerowego, który znalazłem na mapie OpenCycleMap. Niestety był zamknięty, a co więcej – nazajutrz miał być całkiem nieczynny z powodu jakiegoś festynu. Z ciekawości pojechałem kawałek dalej, bo zauważyłem żółty punkt na mapie i uznałem, że to kolejny sklep o mniejszym znaczeniu, ale okazało się, że jest to stacja wypożyczalni rowerów. Czegoś się dowiedziałem o swojej mapie, ale nadal miałem problem. Wróciłem do domu nielubianą drogą dla pieszych i rowerów z nadzieją na znalezienie otwartego sklepu następnego dnia, bo podobno przez weekend ma być bardzo słonecznie.

Więcej na Pierwszy raz bez siodła

Kolejna pętla

Moja pętla

Viewing all 9327 articles
Browse latest View live