Dzisiaj w końcu ruszyliśmy z Mariuszem na Cmielów. Już od dawna planowaliśmy wyprawę na tamtejsze ruiny, ale zawsze coś nam wypadało.
Wyjechaliśmy trochę wcześniej niż zwykle, żeby zdążyć przed wieczorem. Zaczął się okres kiedy trzeba targać ze sobą jakieś cieplejsze ubrania, nawet jeśli przydadzą się tylko na godzinę.
Z Mariuszem spotkałem się na Powiślu, czekając koło przejazdu kolejowego zrobiłem fotkę lokomotywy, która akurat przejeżdżała. Z dedykacją oczywiście dla znajomego z Tomaszowa Mazowieckiego :)
Dalej już przemknęliśmy przez Stare miasto, sprawdzając tylko, czy czasem na zbiórce nie pojawił się już ktoś z Equipy. Dzisiaj mieli jechać do Ptkanowa, a my postanowiliśmy, że spotkamy się z nimi już na miejscu, po zwiedzeniu ruin w Podgrodziu i Ćmielowie.
W Jakubowicach zrobiliśmy mały postój przy pomniku.
Żeby było trochę szybciej jechaliśmy cały czas główną drogą. W tygodniu byłoby ciężko, ale przy niedzieli ruch był bardzo mały. Już przed samym Ożarowem skręciliśmy tylko zobaczyć dwór w Śmiłowie. Dwór należy do prywatnych właścicieli, którzy w nim mieszkają. Ale za jedyne 10 zł można wejść do środka i zwiedzić starannie odwzorowane wnętrza dworu. My niestety nie skorzystaliśmy, ale innym razem na pewno.
Przez wiatr w mordę droga nam się trochę dłużyła, ale w końcu dotarliśmy do pierwszego celu, czyli Podgrodzia, które leże niecałe 2km przed Ćmielowem. Tutaj trochę nam zeszło zanim znaleźliśmy drogę do ruin, bo zobaczyć można je już z asfaltowej jezdni, gorzej dostać się na górę. Zamek wzniesiono ok. XV wieku, ale jest to budowla bardzo tajemnicza, bo trudno znaleźć o niej więcej informacji.
Z Podgrodzia pojechaliśmy już na ruiny zamku Szydłowieckich w Ćmielowie. Zamek został wzniesiony w 1519 roku przez kanclerza Krzysztofa Szydłowieckiego. Dzisiaj jest w prywatnych rękach, właściciel stara się zadbać jakoś o to miejsce, ale na razie chyba prace stoją.
Będąc w Ćmielowie nie mogliśmy ominąć słynnej fabryki porcelany.
Dalej czarnym szlakiem pojechaliśmy do Ptkanowa, w którym znajduje się kościół - warownia. Niestety długo zeszło nam na zwiedzaniu, więc na spotkanie z Equipą nie zdążyliśmy, choć z Ćmielowa było już bardzo blisko.
Żeby zobaczyć sakralną warownie, trzeba było wspiąć się na wzgórze. Zdecydowanie był to najdłuższy i najbardziej stromy podjazd w tym roku jaki przyszło mi pokonywać.
Świątynie wzniesiono już w XII wieku, ale została zburzona. Obecny kościół zbudowano w XV wieku, a później wielokrotnie przebudowywano.
Zjazd jest bardzo niebezpieczny, wąski, kręty, więc trzeba uważać. Wracaliśmy przez Opatów. Do Sandomierza jechało się super, 30 z licznika nie schodziło, więc trochę w ponad godzinę się uwinęliśmy. Do domu już lajtowym tempem. Trzeba korzystać z takiej pogody bo jeszcze troche o dalszych wyprawach będzie można pomarzyć.
/widget
Więcej na Szlakiem architektury obronnej
Wyjechaliśmy trochę wcześniej niż zwykle, żeby zdążyć przed wieczorem. Zaczął się okres kiedy trzeba targać ze sobą jakieś cieplejsze ubrania, nawet jeśli przydadzą się tylko na godzinę.
Z Mariuszem spotkałem się na Powiślu, czekając koło przejazdu kolejowego zrobiłem fotkę lokomotywy, która akurat przejeżdżała. Z dedykacją oczywiście dla znajomego z Tomaszowa Mazowieckiego :)
Lokomotywa zmierzajaca do Sandomierza© raji
Dalej już przemknęliśmy przez Stare miasto, sprawdzając tylko, czy czasem na zbiórce nie pojawił się już ktoś z Equipy. Dzisiaj mieli jechać do Ptkanowa, a my postanowiliśmy, że spotkamy się z nimi już na miejscu, po zwiedzeniu ruin w Podgrodziu i Ćmielowie.
Widok na doline Opatówki© raji
Mariusz pędzi z góry© raji
W Jakubowicach zrobiliśmy mały postój przy pomniku.
Jeden z wielu pomników ku czci Batalionów Chłopskich w okolicy© raji
Żeby było trochę szybciej jechaliśmy cały czas główną drogą. W tygodniu byłoby ciężko, ale przy niedzieli ruch był bardzo mały. Już przed samym Ożarowem skręciliśmy tylko zobaczyć dwór w Śmiłowie. Dwór należy do prywatnych właścicieli, którzy w nim mieszkają. Ale za jedyne 10 zł można wejść do środka i zwiedzić starannie odwzorowane wnętrza dworu. My niestety nie skorzystaliśmy, ale innym razem na pewno.
Dwór w Śmiłowie© raji
Dwór w Śmiłowie© raji
Śmiłów jeden z budynków dworskich© raji
Pomnik przyrody w parku dworskim© raji
Bajki odpoczywają© raji
Przez wiatr w mordę droga nam się trochę dłużyła, ale w końcu dotarliśmy do pierwszego celu, czyli Podgrodzia, które leże niecałe 2km przed Ćmielowem. Tutaj trochę nam zeszło zanim znaleźliśmy drogę do ruin, bo zobaczyć można je już z asfaltowej jezdni, gorzej dostać się na górę. Zamek wzniesiono ok. XV wieku, ale jest to budowla bardzo tajemnicza, bo trudno znaleźć o niej więcej informacji.
Ruiny zamku w Podgrodziu© raji
Szukamy wejścia na ruiny© raji
NA górze pozostały tylko fragmenty ruin© raji
Widok na Podgrodzie z ruin zamku© raji
Z Podgrodzia pojechaliśmy już na ruiny zamku Szydłowieckich w Ćmielowie. Zamek został wzniesiony w 1519 roku przez kanclerza Krzysztofa Szydłowieckiego. Dzisiaj jest w prywatnych rękach, właściciel stara się zadbać jakoś o to miejsce, ale na razie chyba prace stoją.
Ruiny zamku w Ćmielowie© raji
Ruiny prezbiterium kaplicy otoczonej fosą© raji
Fosa© raji
Będąc w Ćmielowie nie mogliśmy ominąć słynnej fabryki porcelany.
Nic dodać nic ująć, zdjęcie mówi wszystko© raji
Bęben prawde Ci powie© raji
Kołcz i małpy© raji
Małpi gaj© raji
Małpa w czerwonym© raji
Dalej czarnym szlakiem pojechaliśmy do Ptkanowa, w którym znajduje się kościół - warownia. Niestety długo zeszło nam na zwiedzaniu, więc na spotkanie z Equipą nie zdążyliśmy, choć z Ćmielowa było już bardzo blisko.
Żeby zobaczyć sakralną warownie, trzeba było wspiąć się na wzgórze. Zdecydowanie był to najdłuższy i najbardziej stromy podjazd w tym roku jaki przyszło mi pokonywać.
Świątynie wzniesiono już w XII wieku, ale została zburzona. Obecny kościół zbudowano w XV wieku, a później wielokrotnie przebudowywano.
Chyba najbardziej morderczy podjazd w tym sezonie© raji
Kościół w Ptkanowie© raji
Ptkanów© raji
Kościół z XII wieku© raji
Zjazd jest bardzo niebezpieczny, wąski, kręty, więc trzeba uważać. Wracaliśmy przez Opatów. Do Sandomierza jechało się super, 30 z licznika nie schodziło, więc trochę w ponad godzinę się uwinęliśmy. Do domu już lajtowym tempem. Trzeba korzystać z takiej pogody bo jeszcze troche o dalszych wyprawach będzie można pomarzyć.
/widget
Więcej na Szlakiem architektury obronnej