... a przynajmniej nieźle poturbował! A było to tak. Wyskoczyłem sobie na godzinkę na asfalcik. Piękna pogoda i ciepło, więc jesienne wdzianko założyłem. Kręcę na luzie bo jadę sam, nie spieszy mi się. Mało aut, spokój, mogłem się odprężyć i cieszyć jazdą. Byłem kwiatem lotosu na tafli jeziora... a w Białej jak nie przyhamował za mną taki jeden! W pierwszym odruchu przyspieszyłem ale że nie poczułem uderzenia a mrożący krew w żyłach dźwięk ciągle rozlegał się za moimi plecami to myk na pobocze na trawę. Dźwięk nie ustaje, więc myślę że tylko rów może mnie ocalić i nagle... cisza. Odetchnąłem z ulgą i oglądając się za siebie przy akompaniamencie wulgaryzmów wróciłem na szosę. Swoją drogą nie wiedziałem, że osobówką można tak długo targać gumy po asfalcie. Wyminął mnie jakiś młodzik w aucie sporo starszym niż on, na łódzkich blachach. Gnój zburzył mój spokój.
Więcej na No zabiłby mnie...
Więcej na No zabiłby mnie...