Dziś miał być porządniejszy test na strefy tętna, z pomiarem zakwaszenia.
Test ten sam co zawsze, tzn. progresywny GTX według Friela. Dodatkowym elementem miał być pomiar zakwaszenia co 2 minuty. Do pomocy przyszedł mój trener, Jacek.
Najpierw sprawdził zakwaszenie "spoczynkowe". Okazało się, że jest podejrzanie wysokie, 2,6 mmol/l. Norma spoczynkowa wynosi około 1,5. Po teście "przyznał się", że już po tym pierwszym pomiarze wiedział, że test nie wyjdzie, gdyż wysokie zakwaszenie spoczynkowe oznacza zmęczenie organizmu.
Przed testem 10 min lekkiego kręcenia i uspokojenie tętna.
Generalnie czułam się trochę zestresowana tym testem, obecnością Jacka, tym, że niedawno przeszliśmy na "ty", pobieraniem krwi i ogólną organizacją całości. Niby prosta sprawa ale nie taka prosta.
Podczas testu Marek sprawdzał czas, tętno, notował KOW. Jacek pobierał krew z palca i podawał wartości zakwaszenia.
Miałam dość duży problem ze zgraniem i ogarnięciem dodatkowej czynności podczas testu, jaką jest nastawianie palca do pobrania krwi. Marek podawał mi moment zwiększenia obciążenia w dość niejednoznaczny sposób a Jacek przeszkadzał mi się rozpędzić, pobierając krew. Nie mogłam się skupić na pilnowaniu odpowiedniej wartości mocy.
"Zdechłam" strasznie szybko. Osiągnęłam zaledwie 160W, przy 180W już nie mogłam utrzymać tej wartości. W porównaniu do poprzedniego testu to jakaś masakra.
Sporo wyższe wartości tętna niż ostatnio i bardzo szybki wzrost zakwaszenia.
Być może taka słaba dyspozycja jest efektem dość intensywnych ostatnio treningów biegowych i sobotniego biegu na Kabatach.
W każdym razie Jacek stwierdził, że chyba trzeba trochę zluzować treningi...
Wyniki:
1 minuta - 100 Watt - KOW 2 - HR 139
2 minuta - 120 Watt - KOW 3 - HR 149 - 6,7mmol/l
3 minuta - 140 Watt - KOW 4 - HR 153
4 minuta - 160 Watt - KOW 8 - HR 162 - 14,7mmol/l
5 minuta - 180 Watt - KOW 10 - HR 168 (kilka sekund)
Chwilę jeszcze potem pogadaliśmy - o bieganiu, treningu, nartach biegowych, obozie biegowym, innych podopiecznych. Podoba mi się pasja, z jaką opowiada o tym, co robi. Widać, że naprawdę to kocha.
Gdy Jacek poszedł, zebraliśmy się z Markiem i pojechaliśmy do Decathlonu. Kilka dni temu była dostawa i miały dojechać mniejsze rozmiary kolarek.
Z tego modelu, który sobie upatrzyłam był tylko jeden egzemplarz w moim rozmiarze. Przejechałam się kilka razy dookoła sklepu, zrobiłam slalom między półkami. Obejrzałam, znalazłam parę usterek (uszkodzone pokrycie siodła, napęd do generalnego czyszczenia, otarcie na szybkozamykaczu... i takie tam)... i wynegocjowałam z kierownikiem zmiany niższą cenę ;) Zapłaciłam o 200 zł mniej :D
Ale do przeglądu i regulacji muszę ją oddać. No i umówić się na BGFit (mam jeszcze w opłaconym pakiecie jeden rower do ustawienia więc akurat).
Więcej na test masakrycznie nieudany i kolarka na pocieszenie
Test ten sam co zawsze, tzn. progresywny GTX według Friela. Dodatkowym elementem miał być pomiar zakwaszenia co 2 minuty. Do pomocy przyszedł mój trener, Jacek.
Najpierw sprawdził zakwaszenie "spoczynkowe". Okazało się, że jest podejrzanie wysokie, 2,6 mmol/l. Norma spoczynkowa wynosi około 1,5. Po teście "przyznał się", że już po tym pierwszym pomiarze wiedział, że test nie wyjdzie, gdyż wysokie zakwaszenie spoczynkowe oznacza zmęczenie organizmu.
Przed testem 10 min lekkiego kręcenia i uspokojenie tętna.
Generalnie czułam się trochę zestresowana tym testem, obecnością Jacka, tym, że niedawno przeszliśmy na "ty", pobieraniem krwi i ogólną organizacją całości. Niby prosta sprawa ale nie taka prosta.
Podczas testu Marek sprawdzał czas, tętno, notował KOW. Jacek pobierał krew z palca i podawał wartości zakwaszenia.
Miałam dość duży problem ze zgraniem i ogarnięciem dodatkowej czynności podczas testu, jaką jest nastawianie palca do pobrania krwi. Marek podawał mi moment zwiększenia obciążenia w dość niejednoznaczny sposób a Jacek przeszkadzał mi się rozpędzić, pobierając krew. Nie mogłam się skupić na pilnowaniu odpowiedniej wartości mocy.
"Zdechłam" strasznie szybko. Osiągnęłam zaledwie 160W, przy 180W już nie mogłam utrzymać tej wartości. W porównaniu do poprzedniego testu to jakaś masakra.
Sporo wyższe wartości tętna niż ostatnio i bardzo szybki wzrost zakwaszenia.
Być może taka słaba dyspozycja jest efektem dość intensywnych ostatnio treningów biegowych i sobotniego biegu na Kabatach.
W każdym razie Jacek stwierdził, że chyba trzeba trochę zluzować treningi...
Wyniki:
1 minuta - 100 Watt - KOW 2 - HR 139
2 minuta - 120 Watt - KOW 3 - HR 149 - 6,7mmol/l
3 minuta - 140 Watt - KOW 4 - HR 153
4 minuta - 160 Watt - KOW 8 - HR 162 - 14,7mmol/l
5 minuta - 180 Watt - KOW 10 - HR 168 (kilka sekund)
Chwilę jeszcze potem pogadaliśmy - o bieganiu, treningu, nartach biegowych, obozie biegowym, innych podopiecznych. Podoba mi się pasja, z jaką opowiada o tym, co robi. Widać, że naprawdę to kocha.
Gdy Jacek poszedł, zebraliśmy się z Markiem i pojechaliśmy do Decathlonu. Kilka dni temu była dostawa i miały dojechać mniejsze rozmiary kolarek.
Z tego modelu, który sobie upatrzyłam był tylko jeden egzemplarz w moim rozmiarze. Przejechałam się kilka razy dookoła sklepu, zrobiłam slalom między półkami. Obejrzałam, znalazłam parę usterek (uszkodzone pokrycie siodła, napęd do generalnego czyszczenia, otarcie na szybkozamykaczu... i takie tam)... i wynegocjowałam z kierownikiem zmiany niższą cenę ;) Zapłaciłam o 200 zł mniej :D
Ale do przeglądu i regulacji muszę ją oddać. No i umówić się na BGFit (mam jeszcze w opłaconym pakiecie jeden rower do ustawienia więc akurat).
Więcej na test masakrycznie nieudany i kolarka na pocieszenie