Dzień zapowiadał się jak każdy inny. O 17 pod PKO mieli się zebrać chętni na drobną przejażdżkę. Zdziwienie było spore, bo prócz tej bardziej turystycznej części Lwa na miejscu stawiliśmy się też ja, Dorek i Hubert jeżdżący bardziej z zacięciem sportowym, ale co najważniejsze dużo ludzi z zewnątrz. Ogółem ekipa liczyła ponad 15 osób. Tempo było nieco mocniejsze niż na rajdach, ale wszyscy podołali. Po zakończeniu wycieczki wybraliśmy się prawie wszyscy życzyć powodzenia Mateuszowi, który startować będzie w MTB Trophy - wariat :D Też bym chciał, ale na to przyjdzie jeszcze czas. Później z Hubertem i Oskarem pojechaliśmy spotkać się z Kubą i... Kubą. Los chciał, że pod biedronką, gdzie na nich czekaliśmy stała moja znajoma. Zapytała czy nie chcielibyśmy starego Rometa. Zapytałem czy za darmo, a gdy odpowiedziała, że tak, to od razu postanowiłem go przygarnąć. Jak się okazało jest to rowerek z 1992r. Wystarczyło, że napompowałem dętki, dokręciłem błotnik i hamulec i mam idealny rower miejski. Nie ma tam oryginalnego bagażnika, a oświetlenie nie działa. Poza tym wszystko jest idealne, nie ma ani grama rdzy. Jedyne co zostało do zrobienia to odkurzenie i przesmarowanie, bo nawet przerzutek nie trzeba regulować. Są w porządku :D
Więcej na Cudowny wtorek
Więcej na Cudowny wtorek