Nasz znajomy, znany wam również dawniej z BS jako Ciman, wybiera się na 2,5 miesięczna wyprawę do Irkucka na Syberię. Na rowerach wraz z NINIWA team mają przejechać prawie 8,5 tysiąca kilometrów. Tego weekendu zorganizował więc imprezę pożegnalną. Przed wyjazdem, spotkaliśmy się u niego w gronie wspólnych znajomych.
Była jego siostra, z którą nie widziałem się chyba ze 2 lata, która to mieszka w Żywcu, a przeprowadziła się tam do szkoły sportowej. Byli nasi wspólni znajomi z nieistniejącej już grupy Varsowia Biker Team. Był również Radek a także kilka osób mi nie znanych. Grono w 90% rowerowo-wyprawowe.
Pośmialiśmy się, pojedliśmy kiełbasek i tym samym otworzyliśmy sezon grillowy!
Łącznie na spotkaniu pojawiło się 10 osób.
Powrót ze spotkania przypadł na godzinę 1:30 i niestety w mżawce. Wcześniej obficie padało, więc kałuż i zamaskowanych dziur na Bemowie było od groma. Temperatura tez poleciala na leb. W ciągu dnia było 25-28 stopni a wracaliśmy przy 8 stopniach. Na wysokości Ratusza Białołęka, lunęło z nieba. Padało rzęsiście i uciekliśmy na przystanek, jednak za nic nie chciało się przejaśniać, więc zmuszeni byliśmy jechać w deszczu.
W domu byliśmy o 2:30 mokrzy od stóp do głów. Przymiarka przed kapryśna pogodą Islandii zdecydowanie wypadła "słabo". potrzeba nam , i to bezapelacyjnie, spodni przeciwdeszczowych i dobrych 100% nieprzemakalnych bluz rowerowych od deszczu.
Będę musiał, także wymyślić coś aby odizolować buty od wody opadowej.
Trasa niepałna - padły mi baterie w GPS przy Bialołęce.
Więcej na Na rowerze 114 - Bania u Cimana!
Była jego siostra, z którą nie widziałem się chyba ze 2 lata, która to mieszka w Żywcu, a przeprowadziła się tam do szkoły sportowej. Byli nasi wspólni znajomi z nieistniejącej już grupy Varsowia Biker Team. Był również Radek a także kilka osób mi nie znanych. Grono w 90% rowerowo-wyprawowe.
Pośmialiśmy się, pojedliśmy kiełbasek i tym samym otworzyliśmy sezon grillowy!
Łącznie na spotkaniu pojawiło się 10 osób.
Powrót ze spotkania przypadł na godzinę 1:30 i niestety w mżawce. Wcześniej obficie padało, więc kałuż i zamaskowanych dziur na Bemowie było od groma. Temperatura tez poleciala na leb. W ciągu dnia było 25-28 stopni a wracaliśmy przy 8 stopniach. Na wysokości Ratusza Białołęka, lunęło z nieba. Padało rzęsiście i uciekliśmy na przystanek, jednak za nic nie chciało się przejaśniać, więc zmuszeni byliśmy jechać w deszczu.
W domu byliśmy o 2:30 mokrzy od stóp do głów. Przymiarka przed kapryśna pogodą Islandii zdecydowanie wypadła "słabo". potrzeba nam , i to bezapelacyjnie, spodni przeciwdeszczowych i dobrych 100% nieprzemakalnych bluz rowerowych od deszczu.
Będę musiał, także wymyślić coś aby odizolować buty od wody opadowej.
Trasa niepałna - padły mi baterie w GPS przy Bialołęce.
Więcej na Na rowerze 114 - Bania u Cimana!