Nie śpimy, wstajemy...© KOCURIADA
Przyjdzie włochate toto, jedno z drugim, popędzane małym najgłodniejszym trzecim, rozwyyyyje się, rozpjuuuuka, natupta niczym stado słoni, nadrepcze po moich trzewiach, popodgryza moje nadgarstki, powsadza łapy w (znowu) MOJE oczy...i będzie tak sobie to bydełko łaaaaaziiiiło paradnie dookoła łóżka tudzież pod, wskakiwało na parapet, zeskakiwało, bawiło się kablami, wymownie tarło łapami o podłogę, wyginało ziewająco grzbiety, ocierało przymilnie o wszystkie sprzęta i jedyna bogini Bastet wie, co tam jeszcze...aż w końcu zwlekę się z wyra i dam żryć tym moim kochanym „miau-miałom” :P
No a potem, już z opasłymi brzuchami, zwijają się w kłębek na lulu, a ty się głupia, niewyspana babo męcz do końca dnia...więc prawdziwa pobudka w stacji dokującej :)
Więcej na Stacja dokująca o poranku