Mimo odkrytego w ostatniej chwili laka w tyle wyrobiłem się na spotkanie rowerzystów nad Rusałką. Co praktyka, to praktyka ;).
Nad Rusałką masa rowerzystów, zresztą fajnie wyglądał dojazd - najpierw wymarłe jak po wojnie atomowej osiedla, a później coraz więcej ludzi na rowerach zjeżdżających się ze wszystkich stron w miarę zbliżania się do punktu spotkania.
Sporo znajomych, między innymi gogglasy - Asia, z3waza, JPbike, Drogbas oraz Jurek57. Ruszyliśmy na jedno kółko dookoła Rusałki, tempo nie było maratonowe, ale i tak zaraz na początku ktoś przyglebił niczym w Wolsztynie ;).
Później czekaliśmy na tombolę, ale redaktor Kurek był dziś w formie i nas skutecznie zagadał, więc ruszyliśmy na Morasko, zahaczając o dom Drogbasa, przy okazji zobaczyłem szybki skrót na Morasko, normalnie brama hiperprzestrzenna ;).
Na singlach na Morasku spędziliśmy sporo czasu, zabawa była doskonała :), ale zaczęło się ściemniać i trzeba było wracać. Na koniec jeszcze trudny podjazd po belkach na górę moraską i rundka dookoła szczytu. Tego nie znałem :). Po rozstaniu z JP i Drogbasem wróciliśmy z Zygą i Asią ścieżką wdłuż pestki, a ja jeszcze wskoczyłem na myjkę wykąpać rower pierwszy raz od 2 miesięcy. Udany pierwszy dzień roku :).
Więcej na Pierwsze rozdanie
Nad Rusałką masa rowerzystów, zresztą fajnie wyglądał dojazd - najpierw wymarłe jak po wojnie atomowej osiedla, a później coraz więcej ludzi na rowerach zjeżdżających się ze wszystkich stron w miarę zbliżania się do punktu spotkania.
Sporo znajomych, między innymi gogglasy - Asia, z3waza, JPbike, Drogbas oraz Jurek57. Ruszyliśmy na jedno kółko dookoła Rusałki, tempo nie było maratonowe, ale i tak zaraz na początku ktoś przyglebił niczym w Wolsztynie ;).
Później czekaliśmy na tombolę, ale redaktor Kurek był dziś w formie i nas skutecznie zagadał, więc ruszyliśmy na Morasko, zahaczając o dom Drogbasa, przy okazji zobaczyłem szybki skrót na Morasko, normalnie brama hiperprzestrzenna ;).
Na singlach na Morasku spędziliśmy sporo czasu, zabawa była doskonała :), ale zaczęło się ściemniać i trzeba było wracać. Na koniec jeszcze trudny podjazd po belkach na górę moraską i rundka dookoła szczytu. Tego nie znałem :). Po rozstaniu z JP i Drogbasem wróciliśmy z Zygą i Asią ścieżką wdłuż pestki, a ja jeszcze wskoczyłem na myjkę wykąpać rower pierwszy raz od 2 miesięcy. Udany pierwszy dzień roku :).
Więcej na Pierwsze rozdanie