Z braku końca świata wycieczka ze Stryjkiem Aardem do Jamboru. Trasa: od M. Ofiarami do Kotoniarskiej, stąd już z Aa. do Wiskitna, dalej na Grodzisko, Kalinko, Modlicę do Tuszyna. Tu odpoczynek w ciepełu w holu Basenu Oceanik, któy okazał się Spokojniutki i gościnny. Potem na Górki i z Górek na pazurek do Dłutowa nad Torfiankę, gdzie zaległa makieta Łosia w skali naturalnej. Potem do końca asfaltu w Drzewocinach i gruntowo do mostu w Karczmach i na działę do Jamboru.
Powrót bardziej asfaltami via Gucin, Ldzań, Dobroń - tu kolejny postój w sklepie "Czwórka", gdzie w wiadrze pływało około czterech niepatroszonych, choć ledwo żywych karpi. Potem do ekspresówki i drogami technicznymi oraz trochę ekspresówką do Ikei, gdzie Stryjek Aa. zjechał z prądem i podjechał pod prąd ruchomych schodów, a ja pożarłem (po ciężkich perturbacjach związanych z problemem o skali przeciętnej Ikei w rozmienieniu 20 zł na drobne) 2 hot-dogi z dodatkami a Aa. zapiekankę. Wkrótce po wyruszeniu spod Ikei pożegnaliśmy się i już samotnie via Rude Opłotki i włączony odsłuch (mix różnych melodii kilku) oraz jeszcze jeden postój na dokończenie herbaty (tuż przy kurach, których jednak nie było) drogą poranną do M.
Rześko nadal - na szczęście wiatr omal niewyczuwalny, chyba z ESE. Sakwy wypchane ciuchem zapasowym, herbatką - 1 l - i sukcesywnie ubywających żryć. A Aa. miał pianki do jedzenia.
A na szóstym kilometrze przeskoczyłem do innego wymiaru rowerokilometrów - dotychczasowy rekord z 2008 r. wynoszący 9097 km przejechanych w ciagu roku padł - i już więcej nie powstanie! :)))
No i 13, szczęśliwa setka w tym roku :)
Więcej na ...i o jeden dzień dłużej: REKORD ROCZNY WSZECHCZASÓW!
Powrót bardziej asfaltami via Gucin, Ldzań, Dobroń - tu kolejny postój w sklepie "Czwórka", gdzie w wiadrze pływało około czterech niepatroszonych, choć ledwo żywych karpi. Potem do ekspresówki i drogami technicznymi oraz trochę ekspresówką do Ikei, gdzie Stryjek Aa. zjechał z prądem i podjechał pod prąd ruchomych schodów, a ja pożarłem (po ciężkich perturbacjach związanych z problemem o skali przeciętnej Ikei w rozmienieniu 20 zł na drobne) 2 hot-dogi z dodatkami a Aa. zapiekankę. Wkrótce po wyruszeniu spod Ikei pożegnaliśmy się i już samotnie via Rude Opłotki i włączony odsłuch (mix różnych melodii kilku) oraz jeszcze jeden postój na dokończenie herbaty (tuż przy kurach, których jednak nie było) drogą poranną do M.
Rześko nadal - na szczęście wiatr omal niewyczuwalny, chyba z ESE. Sakwy wypchane ciuchem zapasowym, herbatką - 1 l - i sukcesywnie ubywających żryć. A Aa. miał pianki do jedzenia.
A na szóstym kilometrze przeskoczyłem do innego wymiaru rowerokilometrów - dotychczasowy rekord z 2008 r. wynoszący 9097 km przejechanych w ciagu roku padł - i już więcej nie powstanie! :)))
No i 13, szczęśliwa setka w tym roku :)
Więcej na ...i o jeden dzień dłużej: REKORD ROCZNY WSZECHCZASÓW!