Bilans dnia: jedna niegroźna wywrotka, 30 kursów, niemal całkowicie ubłocony rower, napierdzielające kolano (kolejny raz je porządnie nadszarpnąłem w sobotę) oraz średnio przemoczone buciory. Mimo to dniówkę uznaję za udaną ;-).
Leń straszny ze mnie, dalej nie zmieniłem przedniego laćka a akurat w dzisiejszej slizgazwicy byłby naprawdę przydatny.
Więcej na Pierońsko ślisko...
Leń straszny ze mnie, dalej nie zmieniłem przedniego laćka a akurat w dzisiejszej slizgazwicy byłby naprawdę przydatny.
Więcej na Pierońsko ślisko...