Marudził i marudził. Rozmyślał i analizował. Jeździł czasem na moim.
Można powiedzieć, że do fulla dorósł.
Niewe.
Nikt inny.
A że zasięgnęłam języka, iż jeden taki osobnik nosi się z zamiarem sprzedania w najlepsze ręce jednego ze swoich rowerów, fulla właśnie, zaaranżowałam spotkanie.
Upiekłam nawet ciasto;).
Oraz wystawiłam je na widok publiczny jako formę łapówki i negocjacyjny czynnik. A raczej coś, co negocjacjom sprzyja. Na naszą korzyść oczywiście.
Ciasto celowo było „pijane”. Też na naszą korzyść;).
Z lekkimi obsuwami przybyły do nas Misiaczki. Te same Misiaczki, z którymi ja jeżdżę na golonkowe maratony. Bartek chce sobie kupić nową zabawkę i musi jej zrobić miejsce. Niewe miał być tej starszej zabawki potencjalnym odbiorcą;)
Pojechaliśmy do Kampinosu na testy.
Niewe gnał i gnal i gnał.
Żeby nie powiedzieć: ZAPIERDALAL.
Skakał po ławkach, pomnikach, przyrody też.
![Taki sobie Spec i obłędne nogi Niewe. Tak się robi zdjęcia!:D]()
Zachwytem reagował na idealne Bartkowego fulla dopasowanie do siebie.
Ja zaś się snułam. Bo raz, że z mocą jestem na pohybel, dwa – jechałam na mojej turlawce ciężkiej w cholerę;).
A geometria mojego fulla ścigaństwu nie sprzyja.
Zatem:
![Ja się realizowałam towarzysko;)]()
Uderzyliśmy do Roztoki i dalej. I z tego dalej z powrotem do Roztoki. A z Roztoki do Domu Złego odrobinę inaczej.
Ściemniało nam się, więc po kilku dłuższych chwilach hulania terenowego wróciliśmy do domu. Gdzie czekało ciasto oraz gdzie UWARZYŁAM krem cukiniowy. Negocjacje idą w dobrym kierunku;).
Więcej na Akcja „Fulla próbna ujeżdżacja”;)
Można powiedzieć, że do fulla dorósł.
Niewe.
Nikt inny.
A że zasięgnęłam języka, iż jeden taki osobnik nosi się z zamiarem sprzedania w najlepsze ręce jednego ze swoich rowerów, fulla właśnie, zaaranżowałam spotkanie.
Upiekłam nawet ciasto;).
Oraz wystawiłam je na widok publiczny jako formę łapówki i negocjacyjny czynnik. A raczej coś, co negocjacjom sprzyja. Na naszą korzyść oczywiście.
Ciasto celowo było „pijane”. Też na naszą korzyść;).
Z lekkimi obsuwami przybyły do nas Misiaczki. Te same Misiaczki, z którymi ja jeżdżę na golonkowe maratony. Bartek chce sobie kupić nową zabawkę i musi jej zrobić miejsce. Niewe miał być tej starszej zabawki potencjalnym odbiorcą;)
Pojechaliśmy do Kampinosu na testy.
Niewe gnał i gnal i gnał.
Żeby nie powiedzieć: ZAPIERDALAL.
Skakał po ławkach, pomnikach, przyrody też.

Taki sobie Spec i obłędne nogi Niewe. Tak się robi zdjęcia!:D© CheEvara
Zachwytem reagował na idealne Bartkowego fulla dopasowanie do siebie.
Ja zaś się snułam. Bo raz, że z mocą jestem na pohybel, dwa – jechałam na mojej turlawce ciężkiej w cholerę;).
A geometria mojego fulla ścigaństwu nie sprzyja.
Zatem:

Ja się realizowałam towarzysko;)© CheEvara
Uderzyliśmy do Roztoki i dalej. I z tego dalej z powrotem do Roztoki. A z Roztoki do Domu Złego odrobinę inaczej.
Ściemniało nam się, więc po kilku dłuższych chwilach hulania terenowego wróciliśmy do domu. Gdzie czekało ciasto oraz gdzie UWARZYŁAM krem cukiniowy. Negocjacje idą w dobrym kierunku;).
Więcej na Akcja „Fulla próbna ujeżdżacja”;)