Rano pogoda nie zachęcała do jazdy więc spałem do 9. Na szczęście udało mi się zerwać ze szkoły wcześniej dzięki czemu o 18 mogłem iść na rower. Na zjeździe do Sącza ul. Zdrojową ciągle jadę z rowerzystą na góralu. W Nowym Sączu zamieniamy 2 słowa i każdy jedzie w swoją stronę. Na mieście oprócz dziurawych ulic nic ciekawego się nie dzieje. Podjazd do Koniuszowej doliną bez dostępu do słońca. By złapać ostatnie dzisiejsze promienie podjeżdżam jeszcze na Mogilno. Do domu dojeżdżam trochę zmarznięty o 20
Więcej na Wieczorem...
Więcej na Wieczorem...