Póki jeszcze jest pogoda odkładam pracę na wieczór i jadę na północ. Wieje niemiłosiernie, w porywach podobno jest pod 40km/h i czuć to bardzo dobrze - rower właściwie staje w miejscu. Przez Ojców dojeżdżam do olkuskiej, przecinam ją i nową terenową drogą zjeżdżam do Jaskini Wierzchowskiej, a stamtąd do Dol. Kluczwody. Zaczyna kropić więc mocniej dociskam pedały, ale w dolince szutrówka szybko się kończy i wpakowuję się w jedno wielkie bagno. Robi się dodatkowo zimno, więc nie pozostaje nic innego jak najkrótszą drogą zwiewać do domu. po drodze zaliczam tylko mycie, bo nie widać, że pomarańczka jest pomarańczowa...
Jura już w jesiennej szacie
Plażing, smażing
Więcej na Dol. Kluczwody w błocie do kolan...
Jura już w jesiennej szacie
Plażing, smażing
Więcej na Dol. Kluczwody w błocie do kolan...