Jeszcze o 17:30 myślałem że dziś na rower nie pojadę bo nie będzie czym. 18:05 wracam z Tarnowa z konusem w schowku :D smarowanie łożysk, łańcucha i można ruszać. Telefon do Krzyśka, tak jak myślałem mogę gonić na Karwodrżę. Więc szybko na Łękawkę, tam widzę że kolejny szuter zaasfaltowali ;/ Drogą na Tuchów, jestem blisko Tuchowa i okazuje się że znów muszę jechać pod Górę na Trzemeską. Jestem blisko szczytu, gdy Krzysiek dzwoni, że już przejechali. Gonię ile sił, na skrzyżowaniu nie wiem gdzie jechać, a Krzysiek mi mówi że przejechałem obok nich bo stali gdzieś na wyjeździe. Aaaaaha Po chwili jednak udaje się dołączyć do peletonu. Zjeżdżamy do Łękawicy i dalej przez Skrzyszów na Tarnów. Na prostej przyciskamy nieco z Marcinem, 48 chyba było i to jezdnią nie chodnikiem. A w Tarnowie to już cuda, Zajechanie drogi Marcinowi i prawie masa krytyczna, albo jak kto woli prawie masa osób w stanie krytycznym. Jeszcze przez Mechaniczne, Mościce i do domu.
Więcej na No i weekend
Więcej na No i weekend