W końcu ciepło! 10st, lekki wiatr, ulice mokre.
Zrzucam zimowe wdzianko i przechodzę na wiosenne (czyli jedna koszula mniej :)).
Do granicy jechałem pod wiatr, czułem te dni jazdy bo było tylko 25km/h.
Myślałem aby tylko jakoś dojechać.
"Zwierz" we mnie wstąpił w Bismarcu, kiedy wiatr zaczął mi pomagać, prędkość od razu skoczyła. Moje podjazdy w Dołujach i Skarbimierzycach z którymi codziennie walczę pokonałem jakby to był finisz maratonu (30-28km/h).
W którymś miejscu przywitałem się z dwiema młodymi sarenkami. Ogólnie mimo męk wcześniejszych to sympatycznie było.
Dobrze, że jutro odpoczynek. W niedzielę zrobię sobie dłuższą wycieczkę, żeby jakiś innych klimatów doświadczyć ;)
Więcej na poranny trening
Zrzucam zimowe wdzianko i przechodzę na wiosenne (czyli jedna koszula mniej :)).
Do granicy jechałem pod wiatr, czułem te dni jazdy bo było tylko 25km/h.
Myślałem aby tylko jakoś dojechać.
"Zwierz" we mnie wstąpił w Bismarcu, kiedy wiatr zaczął mi pomagać, prędkość od razu skoczyła. Moje podjazdy w Dołujach i Skarbimierzycach z którymi codziennie walczę pokonałem jakby to był finisz maratonu (30-28km/h).
W którymś miejscu przywitałem się z dwiema młodymi sarenkami. Ogólnie mimo męk wcześniejszych to sympatycznie było.
Dobrze, że jutro odpoczynek. W niedzielę zrobię sobie dłuższą wycieczkę, żeby jakiś innych klimatów doświadczyć ;)
Więcej na poranny trening