-5, szosy czarne, lekka zadymka i pochmurno, a więc idealna pogoda na rower. Do lasu nie było po co wjeżdżać - wszystko zasypane śniegiem - zresztą dosyć już tej dziczy, czas na szosę się zbliża! Ale zanim odkurzę Basso, trzeba jeszcze trochę pokatować zimówkę/przełajówkę.
Prze robotą nie miałem zbyt wiele czasu więc zdecydowałem zrobić najkrótszą trasę do Młochowa i z powrotem, a później do pracy.
Od początku ciężko się jechało, przez te leśne wypady odzwyczaiłem się od jazdy pod wiatr. Do tego z każdą minutą lekka zadymka przeradzała się w coraz poważniejszą zamieć śnieżną.
Drogi w większości w dobrym stanie, jedynie koło orlika w Żabieńcu droga pełna ubitego śniegu i niebezpiecznych muld. Dopiero w drodze do pracy wpadłem w śnieżną pułapkę przed Puchałami i zaliczyłem glebę sunąc jeszcze parę metrów po drodze.
Więcej na Przełajówką po szosie (50 przed robotą)
Prze robotą nie miałem zbyt wiele czasu więc zdecydowałem zrobić najkrótszą trasę do Młochowa i z powrotem, a później do pracy.
Od początku ciężko się jechało, przez te leśne wypady odzwyczaiłem się od jazdy pod wiatr. Do tego z każdą minutą lekka zadymka przeradzała się w coraz poważniejszą zamieć śnieżną.
Drogi w większości w dobrym stanie, jedynie koło orlika w Żabieńcu droga pełna ubitego śniegu i niebezpiecznych muld. Dopiero w drodze do pracy wpadłem w śnieżną pułapkę przed Puchałami i zaliczyłem glebę sunąc jeszcze parę metrów po drodze.
Więcej na Przełajówką po szosie (50 przed robotą)