Dzień 10
Rano po pobudce znów wita nas wiatr. Szarpie namiotem, ale nie pada. Patrzymy w niebo z zadowoleniem. Płacimy panu JO JO i ruszamy na trasę. Jedzie się standardowo – bez rewelacji z bocznym wiatrem.
Odwiedzamy Hofn w celach zakupowych i zjadamy tam na stacji benzynowej pyszną porcję frytek z mega wielką kanapką.
Wyjazd z Hofn i tranzyt na zachód. Na tym odcinku spotykamy polaków, których widzieliśmy pierwszego dnia naszej wyprawy na kempingu w Keflaviku. Chwila wymiany informacji i ruszamy dalej. Dzień w pełni tranzytowy z dość dobrą pogodą. Moje zapiski nie donoszą o niczym nadzwyczajnym.
Końcówka standardowo w deszczu. Na jednym z wypatrzonych przez nas hosteli jest komplet, więc lecimy 2,5km dalej na kolejny. Tam prześmieszna dziewczyna z zębami jak królik z paratem na zęby obsługuje nas. Coś tam sepleni i ciężko ją zrozumieć. W końcu wysepleniła dla nas pokój w piwnicach z prysznicami za 6tyś koron. Niestety następnego dnia rano okazało się, że źle spojrzała na karteczkę i że 6tyś koron to za osobę. ;/
Kolacja to zupa brokułowa z makaronem i pyszna herbata. Jesteśmy tak zmęczeni, że padamy spać, bez poczyniania notatek i przeglądania zdjęć.
Więcej na Islandia - dzień 10
Rano po pobudce znów wita nas wiatr. Szarpie namiotem, ale nie pada. Patrzymy w niebo z zadowoleniem. Płacimy panu JO JO i ruszamy na trasę. Jedzie się standardowo – bez rewelacji z bocznym wiatrem.
Odwiedzamy Hofn w celach zakupowych i zjadamy tam na stacji benzynowej pyszną porcję frytek z mega wielką kanapką.
Wyjazd z Hofn i tranzyt na zachód. Na tym odcinku spotykamy polaków, których widzieliśmy pierwszego dnia naszej wyprawy na kempingu w Keflaviku. Chwila wymiany informacji i ruszamy dalej. Dzień w pełni tranzytowy z dość dobrą pogodą. Moje zapiski nie donoszą o niczym nadzwyczajnym.
Końcówka standardowo w deszczu. Na jednym z wypatrzonych przez nas hosteli jest komplet, więc lecimy 2,5km dalej na kolejny. Tam prześmieszna dziewczyna z zębami jak królik z paratem na zęby obsługuje nas. Coś tam sepleni i ciężko ją zrozumieć. W końcu wysepleniła dla nas pokój w piwnicach z prysznicami za 6tyś koron. Niestety następnego dnia rano okazało się, że źle spojrzała na karteczkę i że 6tyś koron to za osobę. ;/
Kolacja to zupa brokułowa z makaronem i pyszna herbata. Jesteśmy tak zmęczeni, że padamy spać, bez poczyniania notatek i przeglądania zdjęć.
Więcej na Islandia - dzień 10