Pierwszy maraton w życiu. W ogólnej 79 w kategorii 36. Byłoby lepiej ale przez pierwsze 2/3 trasy moje oponki spisywały się na medal bo było sucho. Później było błoto i wpadając w pole i złapał mnie skurcz w łydę. Jakiś uprzejmy rowerzysta naciągnął mi mięsień - Dzięki Ci Wielkie. 1,5 km dalej ale w jeszcze większym błocie znów spadam z roweru. Udało mi się ustać ale skurcz łapie mnie w drugą łydę. Błoto takie, że moje opony nie dają rady i taplam się jak guziec po kostki w mazi :) Zresztą nie tylko ja:). Łydy bolą jak cholera. Podjazdy stały się uciążliwe, wypychy masakryczne a zjazdy na stojaka w normalnym tempie niemożliwe. A potem jeszcze zajefajny odcinek nad rzeką i meta. Zdjęcia i więcej info na Jurabike
Więcej na Maraton w Brzezinach
Więcej na Maraton w Brzezinach