To było dobre popołudnie i wieczór, ale po kolei.
Wszystko zaczęło się jak tylko wróciłem z pracy i ... widzę kapeć w przednim kole.
Po wymianie dętki (wentyl dead) ruszyłem do Drogbasa i tam od razu gadanina o tym i tamtym, głównie rowerowym . W pewnym momencie mówię Jarkowi że o 19-tej chłopaki robią objazd moraskich ścieżek i od razu padła decyzja - jedziemy ! Po dojechaniu na miejsce najpierw my dwaj troszkę poszaleliśmy na technicznej sekcji w pobliżu betonowych ruin. Po opadach na krętych ścieżkach zrobiło się trochę ślisko, moje Racing Ralphy radziły całkiem całkiem. Po tym żeśmy udali się na żółty szlak i po krótkim czasie oczekiwania nadjechał spory peleton, chyba ze ponad 20 osób, niezła frekwencja. Znajomych twarzy było naprawdę sporo, m.in. młodszy Wiktor, bracia Niewiada, josip, krzychuuu86 i jeszcze mnóstwo mniej znanych, jak i nowo poznanych.
Tak się złożyło że od razu tempo było niezłe i wraz z Krzychem znalazłem się w grupce goniącej rasową czołówkę i trwało to do samego końca objazdu. Ćwiczenia techniczne były naprawdę niezłe, sporo gotowałem się i stygłem. Mimo nienajlepszej przyczepności niemal wszystko pokonałem sprawnie, wliczając w to zjazd po mokrych kamieniach.
No ... niezłe tempo jazdy i masa frajdy spowodowały że ani ja, ani Drogbas nie potrafiliśmy zapamiętać właściwego przebiegu trasy. Bywało tak że zupełnym przypadkiem wjechaliśmy na szczyt Moraskiej Góry i niewiadomo skąd :)
Po wjechaniu na szczyt wodociągów nastąpił koniec objazdu i zajrzałem na licznik, na stosunkowo niewielkim obszarze wyszło 13 km jazdy po krętych ścieżkach i mniej-więcej 450 m w pionie !
Po tych szaleństwach w stylu pure mtb koniecznie musiałem wpaść do chaty Drogbasa na bronka, trochę to potrwało i wróciłem do domu o 23-tej :)
Przewyższenie - 602
Więcej na Do Drogbasa plus objazd moraskich ścieżek
Wszystko zaczęło się jak tylko wróciłem z pracy i ... widzę kapeć w przednim kole.
Po wymianie dętki (wentyl dead) ruszyłem do Drogbasa i tam od razu gadanina o tym i tamtym, głównie rowerowym . W pewnym momencie mówię Jarkowi że o 19-tej chłopaki robią objazd moraskich ścieżek i od razu padła decyzja - jedziemy ! Po dojechaniu na miejsce najpierw my dwaj troszkę poszaleliśmy na technicznej sekcji w pobliżu betonowych ruin. Po opadach na krętych ścieżkach zrobiło się trochę ślisko, moje Racing Ralphy radziły całkiem całkiem. Po tym żeśmy udali się na żółty szlak i po krótkim czasie oczekiwania nadjechał spory peleton, chyba ze ponad 20 osób, niezła frekwencja. Znajomych twarzy było naprawdę sporo, m.in. młodszy Wiktor, bracia Niewiada, josip, krzychuuu86 i jeszcze mnóstwo mniej znanych, jak i nowo poznanych.
Tak się złożyło że od razu tempo było niezłe i wraz z Krzychem znalazłem się w grupce goniącej rasową czołówkę i trwało to do samego końca objazdu. Ćwiczenia techniczne były naprawdę niezłe, sporo gotowałem się i stygłem. Mimo nienajlepszej przyczepności niemal wszystko pokonałem sprawnie, wliczając w to zjazd po mokrych kamieniach.
No ... niezłe tempo jazdy i masa frajdy spowodowały że ani ja, ani Drogbas nie potrafiliśmy zapamiętać właściwego przebiegu trasy. Bywało tak że zupełnym przypadkiem wjechaliśmy na szczyt Moraskiej Góry i niewiadomo skąd :)
Po wjechaniu na szczyt wodociągów nastąpił koniec objazdu i zajrzałem na licznik, na stosunkowo niewielkim obszarze wyszło 13 km jazdy po krętych ścieżkach i mniej-więcej 450 m w pionie !
Po tych szaleństwach w stylu pure mtb koniecznie musiałem wpaść do chaty Drogbasa na bronka, trochę to potrwało i wróciłem do domu o 23-tej :)
Przewyższenie - 602
Więcej na Do Drogbasa plus objazd moraskich ścieżek