Dzisiaj postanowiłam wydobyć z czeluści piwnicznych mały czerwony rower i doprowadzić go do w miarę przyzwoitego stanu, bo, jak się okazało, przetrwał zimę w nieco gorszym stanie niż duży biały. Tak więc nasmarowałam mu łańcuch (który niestety był trochę pordziewiały...) oraz przegub kierownicy, dopompowałam koła i wypier... w pierony sakwy widoczne na zdjęciu w sekcji "Rowery", bo były podarte i wyglądały jak nieszczęście. Podczas wyciągania ich spod siedziska (co nie było takie proste i trzeba było nawet użyć nożyc, by przeciąć łączący je materiał) podarły się już dokumentnie. No i powędrowały do śmietnika.
Zrobiłam test i pojechałam do pobliskiego sklepu po wodę i ziemniaki - jechało się początkowo dziwnie, bo się odzwyczaiłam od tego roweru, ale w ogólnym rozrachunku - bez zarzutu, nie działo się nic niepokojącego, pedały się kręcą, łańcuch nie spada, hamulce działają prawidłowo. Tak więc z czystym sumieniem mogłam pojechać sobie na targi turystyczne, które planowałam dziś odwiedzić, z rowerkiem w SKM-ce (hala targowa jest nieco oddalona od stacji). W drogę powrotną wybrałam się już na rowerku. Jechałam w emeryckim tempie, a uchetałam się przy tym jakbym pół dnia fedrowała na grubie...
Wydarzyła się jeszcze jedna warta odnotowania rzecz. Kiedy wjeżdżałam z zakupami na podwórko, zobaczyłam... rower poziomy! Wiedziałam, że mam spoziomowanego sąsiada, ale widziałam do tej pory tylko należącego do niego czerwonego velocara, a o tym, że ma również poziomkę, wiedziałam od ciecia. I dzisiaj zobaczyłam ją na własne gałki oczne :) Przy tej sposobności zamieniłam parę słów z sąsiadem i dowiedziałam się, że ma on jeszcze poziomo-pionowy tandem i trzyma go na działce.
No to podłanoc Draństwu :)
Więcej na Pobudka z zimowego/wiosennego leTARGu
Zrobiłam test i pojechałam do pobliskiego sklepu po wodę i ziemniaki - jechało się początkowo dziwnie, bo się odzwyczaiłam od tego roweru, ale w ogólnym rozrachunku - bez zarzutu, nie działo się nic niepokojącego, pedały się kręcą, łańcuch nie spada, hamulce działają prawidłowo. Tak więc z czystym sumieniem mogłam pojechać sobie na targi turystyczne, które planowałam dziś odwiedzić, z rowerkiem w SKM-ce (hala targowa jest nieco oddalona od stacji). W drogę powrotną wybrałam się już na rowerku. Jechałam w emeryckim tempie, a uchetałam się przy tym jakbym pół dnia fedrowała na grubie...
Wydarzyła się jeszcze jedna warta odnotowania rzecz. Kiedy wjeżdżałam z zakupami na podwórko, zobaczyłam... rower poziomy! Wiedziałam, że mam spoziomowanego sąsiada, ale widziałam do tej pory tylko należącego do niego czerwonego velocara, a o tym, że ma również poziomkę, wiedziałam od ciecia. I dzisiaj zobaczyłam ją na własne gałki oczne :) Przy tej sposobności zamieniłam parę słów z sąsiadem i dowiedziałam się, że ma on jeszcze poziomo-pionowy tandem i trzyma go na działce.
No to podłanoc Draństwu :)
Więcej na Pobudka z zimowego/wiosennego leTARGu