Zamknęłam go z herbatą dwa tygodnie temu i boję się, że jak go otworzę to coś z niego wyskoczy.
Piękny piątek- nic nie musiałam, nic nie miałam w planach. Rano... "Rano" (13.00) krótka przejażdżka z Wojtkiem. Znowu mijałam panią z joggingowym wózkiem. Dosyć często ją spotykam. Jak się chce, to żadne "Nie mam z kim zostawić dziecka" nie jest wymówką. Zawsze można zostawić dziecko po drzewem jak się znudzi. Pchanie wózka.
![]()
Wracając już trochę zziębnięta (dzisiaj było o wiele chłodniej niż wczoraj) zadzwonił Dżizys i przypomniał mi o spotkaniu organizacyjnym w sprawie styczniowego wyjazdu. Motyla noga! A tak się cieszyłam, że przyjadę do domu i... Zaczytam. Z Dexterem zostałam daleko w tyle, bo odkąd mam na półce Strzeżysza i Wojciechowską bardziej mnie ciągnie do książki niż seriali.
Przyjechałam do domu, zjadłam śniadanie (co z tego, że o 16:00. Jeśli był to pierwszy posiłek to chyba śniadanie?*) i otworzyłam pierwszą stronę "Przesunąć horyzont".
Perspektywa oderwania się od książki i ponownej wycieczki w stronę centrum nie napawała mnie radością. Tym bardziej, że jeszcze chciałam dać odpocząć kolanu. Perspektywa podróży autobusem była bardzo kusząca- będę mogła czytać! (mol książkowy się zrobił, myślałby kto!)
Nic z tego.
Stanęło na rolkach.
Przyodziałam buty na kółkach, zadziwiałam ludzi przez 11 km. Wzięłam zwykłe obuwie do torby oraz książkę z zamiarem powrotu komunikacją miejską. Tak też zrobiłam.
Dla zwykłych śmiertelników jazda na rolkach kojarzy się raczej z...
![]()
I w takiej aurze (haaaa, niejeden by zaczął jeździć gdyby miał taką motywację!)
![]()
"Mnie by się nie chciało w takie zimno na rolkach"
A ja w takie zimno czuję się tak:
![]()
* z cyklu małego fizjolofa:
Czy śniadanie jest śniadaniem bo się je je w konkretnych ramach czasowych czy może dlatego, że się je je jako pierwszy posiłek w ciągu dnia?
Gołe baby u mnie na blogu. End of the world!
Więcej na Boję się termosu
Piękny piątek- nic nie musiałam, nic nie miałam w planach. Rano... "Rano" (13.00) krótka przejażdżka z Wojtkiem. Znowu mijałam panią z joggingowym wózkiem. Dosyć często ją spotykam. Jak się chce, to żadne "Nie mam z kim zostawić dziecka" nie jest wymówką. Zawsze można zostawić dziecko po drzewem jak się znudzi. Pchanie wózka.

Wracając już trochę zziębnięta (dzisiaj było o wiele chłodniej niż wczoraj) zadzwonił Dżizys i przypomniał mi o spotkaniu organizacyjnym w sprawie styczniowego wyjazdu. Motyla noga! A tak się cieszyłam, że przyjadę do domu i... Zaczytam. Z Dexterem zostałam daleko w tyle, bo odkąd mam na półce Strzeżysza i Wojciechowską bardziej mnie ciągnie do książki niż seriali.
Przyjechałam do domu, zjadłam śniadanie (co z tego, że o 16:00. Jeśli był to pierwszy posiłek to chyba śniadanie?*) i otworzyłam pierwszą stronę "Przesunąć horyzont".
Perspektywa oderwania się od książki i ponownej wycieczki w stronę centrum nie napawała mnie radością. Tym bardziej, że jeszcze chciałam dać odpocząć kolanu. Perspektywa podróży autobusem była bardzo kusząca- będę mogła czytać! (mol książkowy się zrobił, myślałby kto!)
Nic z tego.
Stanęło na rolkach.
Przyodziałam buty na kółkach, zadziwiałam ludzi przez 11 km. Wzięłam zwykłe obuwie do torby oraz książkę z zamiarem powrotu komunikacją miejską. Tak też zrobiłam.
Dla zwykłych śmiertelników jazda na rolkach kojarzy się raczej z...

I w takiej aurze (haaaa, niejeden by zaczął jeździć gdyby miał taką motywację!)

"Mnie by się nie chciało w takie zimno na rolkach"
A ja w takie zimno czuję się tak:

* z cyklu małego fizjolofa:
Czy śniadanie jest śniadaniem bo się je je w konkretnych ramach czasowych czy może dlatego, że się je je jako pierwszy posiłek w ciągu dnia?
Gołe baby u mnie na blogu. End of the world!
Więcej na Boję się termosu