Tina Dico - Sacre Coeur
Wpisz szybki, bo i czasu niewiele dzisiaj, zaczyna się młyn przedświąteczny, nieważne…
Wczoraj zgadaliśmy się wstępnie z Mariana na mały objazd okolicy, przy okazji udało się wyciągnąć Darka na rower jeszcze w tym roku, jeszcze w grudniu…
Z domu wyjeżdżam chwilę przed 11:00, wstępnie umówiliśmy się z Marianem gdzieś w okolicy targańca, chce tam być wcześniej, może pofocić chwilę, może posiedzieć, ot tak…, zastanowić się…. .
Te trochę ponad 6km jakoś tam mi szybko minęło, nawet nie zauważyłem kiedy znalazłem się na miejscu, okazało się, że Marian już jest, pomyślał podobnie jak ja :). Chwila rozmowy, ustalamy wstępnie dalszą drogę i ruszamy, pierwszy cel na dzisiaj to świąteczna choinka w środku lasu przystrojona dla dzików, saren i zbłąkanych bikerów….
Szkoda, że nie ma śniegu, wyglądałaby dużo lepiej, a tak jest szaro buro, z drugiej strony gdyby leżał śnieg pewnie na niego byśmy narzekali, jak przystało na prawdziwych polaków ;P
Krótki Tel i wiemy że Darek jest już w drodze, wiemy gdzie mamy się spotkać, więc pora ruszać dalej, nie ma sensu się ociągać…., tym bardziej, że każde zatrzymanie wychładza organizm, czuję to dość wyraźnie, więc wolę kręcić…. Lasami docieramy do Halemby, tutaj kawałek szosami aby trochę podgonić i kolejny las ,tym razem niebieski szlak turystyczny, prowadzący aż do Zabrza Makoszowy…, po drodze w końcu udaje się spotkać z Darkiem i już w trójkę jedziemy dalej… Obieramy kierunek Chudów…, dawno tam nie byłem, z drugiej strony jest to na tyle blisko, że nie powinniśmy mieć problemów z powrotem. W końcu dzień jest krotki, a każdy z nas ma plany na dzisiejszy wieczór…
Jedziemy szosami, jest szybciej, trochę się tego dzisiaj bałem zważywszy na moje przygodny 2 dni temu… . Jednak ruch jest w zasadzie symboliczny i nawet na ruchliwych drogach jedzie się nieźle, samochody z reguły wymijają nas z odpowiednim odstępem, pewnie jest to spowodowane oczojebną kamizelką która Marian ma na sobie :). Bez przygód docieramy do Chudowa, chwila postoju, jakoś nie mogę się przyzwyczaić do tak wyludnionej okolicy…. dziwnie to wygląda…
Ruszamy dalej, kierujemy się na Borową Wieś, jeszcze małe odbicie aby pofoić biały domek…
Kierujemy się na Kończyce, tam będziemy musieli się rozstać z Darkiem, on spieszy się na Helenkę, my mamy swoje plany…. Chwila pożegnania…
I już w dwójkę lecimy dalej, początkowo Bielszowice, Pawłow, jednak później odbijamy i zakosami docieramy w okolice lasów Panewnickich
Tutaj dostaję od Mariana kartkę z życzeniami świątecznymi i worek łakoci :), jestem nieco zaskoczony, oszołomiony…. Ech Ci bajkerzy :)
Fajnie się było spotkać, fajnie było kawałek przejechać pogoda dopisała, chociaż mogłoby być dzisiaj nieco cieplej.
Jeszcze raz dzięki za spontaniczny wyjazd :)
Więcej na śląski spontan :)
Wpisz szybki, bo i czasu niewiele dzisiaj, zaczyna się młyn przedświąteczny, nieważne…
Wczoraj zgadaliśmy się wstępnie z Mariana na mały objazd okolicy, przy okazji udało się wyciągnąć Darka na rower jeszcze w tym roku, jeszcze w grudniu…
Z domu wyjeżdżam chwilę przed 11:00, wstępnie umówiliśmy się z Marianem gdzieś w okolicy targańca, chce tam być wcześniej, może pofocić chwilę, może posiedzieć, ot tak…, zastanowić się…. .
Te trochę ponad 6km jakoś tam mi szybko minęło, nawet nie zauważyłem kiedy znalazłem się na miejscu, okazało się, że Marian już jest, pomyślał podobnie jak ja :). Chwila rozmowy, ustalamy wstępnie dalszą drogę i ruszamy, pierwszy cel na dzisiaj to świąteczna choinka w środku lasu przystrojona dla dzików, saren i zbłąkanych bikerów….
Bożonarodzeniowa choinka w lesie :)© amiga
Amiga zabawia się bombką....© amiga
Szkoda, że nie ma śniegu, wyglądałaby dużo lepiej, a tak jest szaro buro, z drugiej strony gdyby leżał śnieg pewnie na niego byśmy narzekali, jak przystało na prawdziwych polaków ;P
Krótki Tel i wiemy że Darek jest już w drodze, wiemy gdzie mamy się spotkać, więc pora ruszać dalej, nie ma sensu się ociągać…., tym bardziej, że każde zatrzymanie wychładza organizm, czuję to dość wyraźnie, więc wolę kręcić…. Lasami docieramy do Halemby, tutaj kawałek szosami aby trochę podgonić i kolejny las ,tym razem niebieski szlak turystyczny, prowadzący aż do Zabrza Makoszowy…, po drodze w końcu udaje się spotkać z Darkiem i już w trójkę jedziemy dalej… Obieramy kierunek Chudów…, dawno tam nie byłem, z drugiej strony jest to na tyle blisko, że nie powinniśmy mieć problemów z powrotem. W końcu dzień jest krotki, a każdy z nas ma plany na dzisiejszy wieczór…
Przy moście w Zabrzu Makoszowach© amiga
Jedziemy szosami, jest szybciej, trochę się tego dzisiaj bałem zważywszy na moje przygodny 2 dni temu… . Jednak ruch jest w zasadzie symboliczny i nawet na ruchliwych drogach jedzie się nieźle, samochody z reguły wymijają nas z odpowiednim odstępem, pewnie jest to spowodowane oczojebną kamizelką która Marian ma na sobie :). Bez przygód docieramy do Chudowa, chwila postoju, jakoś nie mogę się przyzwyczaić do tak wyludnionej okolicy…. dziwnie to wygląda…
Trzeba się napić czegoś ciepłego....© amiga
Strasznie pusto tutaj....© amiga
może chociaż tutaj będzie otwarte© amiga
Ruszamy dalej, kierujemy się na Borową Wieś, jeszcze małe odbicie aby pofoić biały domek…
przy małym białym domku....© amiga
Kierujemy się na Kończyce, tam będziemy musieli się rozstać z Darkiem, on spieszy się na Helenkę, my mamy swoje plany…. Chwila pożegnania…
Życzenia z zaskoczenia.....© amiga
I już w dwójkę lecimy dalej, początkowo Bielszowice, Pawłow, jednak później odbijamy i zakosami docieramy w okolice lasów Panewnickich
jak pana to tylko w panewnikach....© amiga
Tutaj dostaję od Mariana kartkę z życzeniami świątecznymi i worek łakoci :), jestem nieco zaskoczony, oszołomiony…. Ech Ci bajkerzy :)
wesołych świąt....© amiga
Fajnie się było spotkać, fajnie było kawałek przejechać pogoda dopisała, chociaż mogłoby być dzisiaj nieco cieplej.
Jeszcze raz dzięki za spontaniczny wyjazd :)
Więcej na śląski spontan :)