Cała zmiana w deszczu ze śniegiem. Jakoś to zleciało aż do ostatniego wyjazdu, gdzie na oblodzonym, bardzo wąskim, zakręconym podjeździe (!!!) wykręciło mnie jak owoc w sokowirówce. Był to podjazd rowerowo-pieszy, tak zwany ślimak, podczas tej wywrotki złamałem pedała i tak scentrowałem tylne koło (o stopień w części pieszej), że nie chciało mi się za bardzo zmieścić w ramie. W ogóle chyba muszę "dobić" meridę bo ten rower już naprawdę dogorywa. Problem w tym, że tak strasznie go lubię, choć z drugiej strony bardzo mnie on już ogranicza, szczególnie w zimie (nie mogę założyć szerszych opon niż 700x38, zapodałbym też tarczówki bo miejska, wielogodzinna jazda na v-kach w zimie nie należy do najprzyjemniejszych). Jutro zrobię dokładniejsze oględziny bryki.
Coś za dużo tych wywrotek ostatnio, jutro na 100% zakładam już wintera na przód bo z następnego takiego "incydentu" mogę już nie wyjść bez uszczerbku na zdrowiu.
Więcej na Bęc, bęc...
Coś za dużo tych wywrotek ostatnio, jutro na 100% zakładam już wintera na przód bo z następnego takiego "incydentu" mogę już nie wyjść bez uszczerbku na zdrowiu.
Więcej na Bęc, bęc...